Esther Vilar "Siedem pożarów Mademoiselle"

Książka Esther Vilar nie została napisana z myślą o młodych czytelnikach. Jest chyba raczej stworzona jako lekka, acz niegłupia, lekturka o relacjach damsko-męskich. Decyduję się jednak wpisać ją na listę książek dla młodzieży, ponieważ narracja prowadzona jest tu przez dorosłą co prawda Carlotę, która naówczas była jednak dwunastoletnią dziewczynką. I właśnie ta perspektywa sprawia, że książka Vilar jest naprawdę interesująca.

Tytułowa Mademoiselle jest guwernantką Carloty, córki argentyńskiego dyplomaty. Nazywa się Catherine Laucheron i pochodzi z Francji. Akcja powieści dzieje się w wielkim świecie, w tym centrum dowodzenia nazywanym przez maluczkich Waszyngtonem, a konkretniej – w dzielnicy Georgetown. Mademoiselle jest kobietą wyjątkową, przecudnej urody - na jej widok obraca się każdy mężczyzna, wprost lgną oni do niej jak muchy. Cóż z tego, skoro Francuzka każdego amanta odprawia z kwitkiem. Do czasu jednak! Gdy w wigilijny wieczór za sprawą naszej guwernantki wybucha pierwszy pożar – płonie choinka przystrojona prawdziwymi świeczkami – do domu przybywa prawdziwy mężczyzna o swojsko brzmiącym nazwisku Kowalski. To on, nie zwróciwszy uwagi na piękną Catherine, nieświadomie wznieca w jej sercu prawdziwy ogień miłości. Mademoiselle wyznaje jednak surowe zasady – pierwszych sześć kroków wyrażających zainteresowanie płcią przeciwną należy do mężczyzny. Straż pożarna z Nickiem na czele zostanie wezwana znów aż sześć razy po to, by Kowalski miał szansę zrobić co do niego należy.

Jaka rola w tym wszystkim przypadła Carlitos? Ano wyjątkowa. Choć dziewczynka nie podziela fascynacji nieco zbyt niskim i łysawym Polakiem, robi wszystko, bo pomóc swej opiekunce. Ponieważ sama wymyśla wynalazki, stanowi ona swoiste centrum doradcze i zaplecze techniczne przy planowaniu kolejnych pożarów. Okazuje się przy tym dziewczynką chłodno oceniającą sytuację i umiejącą zawsze zachować zimną krew.

Wyjątkowo ciekawe są jej obserwacje świata dorosłych. Carlota – ponieważ czas akcji został umiejscowiony za czasów prezydentury Johna F. Kennedy’ego – obserwuje przemiany na tle rasowym, hipokryzję warstw zamożnych i ich przywiązanie do dóbr materialnych. Niezwykle surowo ocenia swoich rodziców, co z jednej strony można usprawiedliwić kwestią wchodzenia w bunt nastolatka, z drugiej jednak – wskazuje na ogromną świadomość tego, co dzieje się dookoła. Trochę wydaje mi się ta mądrość dwunastolatki nieprawdopodobna… Co najciekawsze jednak to możliwość oglądania portretu kobiety próżnej, pewnej swego a jednak odrzuconej, oraz studium rozwoju uczucia. Mademoiselle, która z miłości zaczyna zachowywać się jakby straciła rozum, jest przy tym niezwykle zabawna. Jej nieporadność, drobne wariactwa, gafy, przekonanie o własnej wyjątkowości prowadzą od katastrofy do katastrofy. Nie da się jednak tej postaci nie lubić. Być może dlatego, że jej portret z takim pietyzmem i czułością odmalowuje właśnie Carlota.

Siedem pożarów Mademoiselle przypomina mi trochę klimat Madame Libery ze względu na niedostępność głównych bohaterek, umiłowanie Francji i pasję, która obie powieści wypełnia po brzegi. Przypomina mi też książkę Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki Llosy, której główna bohaterka – podobnie jak Mademoiselle – nosi w sobie tyle chłodu, co i namiętności. Esther Vilar napisała powieść zabawną, z intrygującym zakończeniem, z ciekawymi bohaterkami. Sympatyczna lektura na jedno popołudnie!

Możesz kupić tutaj: Siedem pożarów Mademoiselle

Oprawa: Twarda
Ilość stron: 248
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Wymiary: 13.0x20.5cm
ISBN: 9788310117915
Tłumaczenie: Kozak Jolanta

Komentarze

  1. Ojej. :-) Przez moment zastanawiałam się, czy trafiłam na blog, którego szukałam. ;-) Bardzo ciekawa recenzja! Świetnie mi się czytało, co zapowiada równie ciekawą lekturę samej powieści. :) Dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  2. To już kolejna ciekawa, zachęcająca opinia na temat tej książki.
    Zauważyłam, że ostatnio Nasza Księgarnia poszerzyła ofertę o pozycje nie dla dzieci/ nie tylko dla dzieci. Zmiana zapowiada się interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lireal, masz rację, ze poszerzają ofertę. Ja się zastanawiam, czy to dobry krok. NK kojarzy mi się jako wydawnictwo typowo dziecięce, które wydawało świetne książki z genialnymi ilustracjami (Szancer, Rozwadowski...). Chyba stracili monopol na wybitne dzieła, stąd to wychylanie się ku książce dla dorosłych.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz