Tove Jansson "W Dolinie Muminków"


Nie wiem, czy się przyznać… ale niech będzie… to chyba żadna ujma?… nie poznałam Muminków w dzieciństwie. Tych książkowych oczywiście. Nawet nie wiedziałam, że takowe istnieją. Kilka razy mignęła mi bajka w telewizji, ale naówczas wydała mi się co najmniej dziwna. I drętwa. Dziś mogę powiedzieć, że chyba w końcu do Muminków dojrzałam. Dlatego powieść o fińskich trollach przeczytałam z największą przyjemnością.

Co mnie najbardziej zachwyciło w tej książce to narrator, którego ślady obecności można wyczytać tu i tam – najczęściej w nawiasach bądź przypisach. Ów opowiadacz – którego przecież w filmowych wersjach nie uświadczysz – zazwyczaj komentuje zachowania czy powiedzonka bohaterów. Jego dygresje w gruncie rzeczy nie mają wpływu na akcję. Są raczej wejściem w dialog z czytelnikiem, któremu być może w trakcie lektury zaczęły nasuwać się istotne (z tym można polemizować:) ) pytania lub wątpliwości. Ale co ja tu będę… posłuchajcie:

Wówczas Ryjek wygładził swoje zmięte od snu uszy i zszedł po linowej drabince. (Należy tu może powiedzieć, że drabinki linowe były we wszystkich oknach, gdyż chodzenie po schodach zabierało masę czasu).

albo:

- A kuku! – zawołał. (Był tak podniecony, że nie mógł wymyślić nic mądrzejszego).

Czytelnik czuje się ważny, zauważony przez samego narratora, który decyduje się zawiesić opowieść, aby mu coś wyjaśnić.


Przeczytałam zaledwie jedną część opowieści o Muminkach, ale to wystarczy, aby rozpocząć zabawę pod tytułem: którym z bohaterów Tove jesteś? Bo Jansson portretuje swoje postaci (a czasem i przedmioty) wyraziście, są albo przerażające (jak Buka), albo nieco wyalienowane (jak Włóczykij), albo w sobie zakochane (jak Tatuś Muminka), albo strachliwe (jak Ryjek), albo zbyt poważne (jak Piżmowiec). Także ich przygody – pełne pasji, nieraz dziwnych pomysłów – są tak naprawdę skrojonymi na dziecięcą miarę wersjami naszych „przygód”. I kiedy czytasz, na twarzy pojawia ci się delikatny uśmieszek, bo myślisz sobie: „tak, tak! to zupełnie o nas”.

Dolina Muminków to taka kraina mocno melancholijna. Nie jest całkowicie sielska, jak moglibyśmy się spodziewać po książce dla dzieci. Raz po raz bohaterom przydarza się coś, co mrozi krew w żyłach. Na przykład wielka burza i napad naelektryzowanych Hatifnatów, po którym Panna Migotka traci swą cenną grzywkę. Albo spotkanie z Buką, która pozostawia za sobą śniegowy ślad. Albo to gdy cały dom Muminków zostaje porośnięty roślinami wyrosłymi z Czarodziejskiego Kapelusza. Jest tu też miejsce na strach czy tęsknotę (Muminka za odchodzącym Włóczykijem). Ale nawet te trudne uczucia odchodzą, przemijają. Wpisane w rytm życia ustępują temu, co radosne i dobre, chociażby wielkiemu sierpniowemu festynowi.

Ponieważ sama nie mam za bardzo wspomnień związanych z Muminkami (a takie reminiscencje bardzo lubię!), poprosiłam Igirisu o jej kilka słów. Oto co pisze:

<

Moje wspomnienia o Muminkach wiążą się z serialem animowanym emitowanym swego czasu na telewizyjnej Jedynce. Jako mała dziewczynka niecierpliwie oczekiwałam ukochanej dobranocki, która niezmiennie przykuwała mnie do ekranu na całe 20 minut. Już sama piosenka tytułowa rozbudzała nadzieję na doświadczenie kolejnej niesamowitej przygody, która pewnikiem wydarzy się w Dolinie Muminków. W tamtym czasie najbardziej oddziaływała na mnie sceneria, bohaterowie i przepiękna muzyka towarzysząca serialowi. Doskonale pamiętam niesamowity dom Muminków, który do dzisiejszego dnia stanowi wzór wymarzonego miejsca w którym chciałoby się spędzić kawał życia (zwłaszcza gabinet Tatusia Muminka, roztaczający jedyną w swoim rodzaju atmosferę). Także kamienna kuchnia Mamusi Muminka rozbudzała we mnie specyficzne poczucie tajemniczości odbywających się weń ‘prozaicznych’ rytuałów. A propos tajemniczości, przenika ona cały serial i każdego z jej bohaterów. Nawet ci, z pozoru, najprostsi i nieskomplikowani mieszkańcy Doliny nie są nigdy do końca scharakteryzowani, posiadają własne tajemnice, dziwactwa i sprzeczności. Z drugiej strony bajka ta nie jest żadną sielanką. Jako małe dziecko często chowałam się pod kocem, kiedy sprawy w Dolinie i poza nią przybierały niespodziewanie złowrogi obrót. Niepokojący klimat Muminków przypomina mi dzisiaj klasyczną atmosferę baśni, w której zawsze ma się do czynienia z ciemną stroną ludzkiej natury i grozą otaczającego świata. O dziwo, właśnie te posępne, często niezrozumiałe dla małego dziecka momenty najlepiej utkwiły mi w pamięci. Chodzi mi zwłaszcza o przygody z Buką (była naprawdę straszna), czarownicą, pływającym teatrem, zimowymi nocami i duchami. Właśnie ten klimat przyciągnął mnie jako małą dziewczynkę do Muminków i sprawił, że stały się moją ukochaną bajką z dzieciństwa. Oczywiście nie mogę zapomnieć też o Włóczykiju, którego niesamowity spokój w każdej sytuacji i te wielgachne oczęta uczyniły zeń mojego idola na bardzo długi czas.

Obie dziś bardzo książki o Muminkach polecamy:)

Możesz kupić tutaj: W Dolinie Muminków 

Oprawa: Twarda
Ilość stron: 208
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Wymiary: 12.5 x 17.0 cm
ISBN: 9788310120106
Tłumaczenie: Irena Szuch-Wyszomirska

Komentarze

  1. Ja uwielbiam Muminki! Od dziecinstwa, kiedy czytalam takie fajne pozólkle ksiazki z Biblioteki (ale lubialam wlasnie te pozolkle ksiazki, az do dzisiaj. Kocham wrecz Woczykija i uwielbiam Mala Mi. Natomiast jesli chodzi oanimacje, to bardzo nie lubie tych bajek jakby troche kukielkowych (niestety takie mamy w domu), ale ta bajka rysunkowa jest wspaniala. Kiedys goscila jako wieczorynka w telewizji i zaczynala sie taka fajna wesola piosenka:"papapapaapappaa...." Super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kathryn, dla Ciebie zmieniłam jeden obrazek na piosenkę z bajki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez przeczytalam Muminki dopiero na studiach i sie zachwycilam totalnie. Dobranocka (ta lalkowa) mnie odstraszala.
    W Corce rzezbiarza, swojej impresji autobiograficznej autorka Muminkow nie kryje inspiracji (auto)biograficznych. Nalezy przyznac ze byla otoczona przez galerie nietypowych doroslych, artystow i dziwakow, jej matka, ktora jest pierwowzorem Mamusi Muminka byla rownoczesnie artystka i mama, co wiele tlumaczy :)
    Jak rozumiem nie przeczytalas jeszcze calego cyklu. Moje ulubione to te najbardziej melancholijne, Zima Muminkow i Dolina Muminkow w listopadzie (czyli paradoksalnie te, w ktorych nie ma rodziny Muminkow). One sa najbardziej zagadkowe. Listopad to bardzo tajemnicze zamkniecie cyklu, stawiajace pod znakiem zapytania wiele naszych odkryc.

    PS Zawsze identyfikowalam sie z Homkiem Toftem w Listopadzie i znalam Wloczykija w stanie czystym. Wielu ludzi sie tak bawi i Muminki sa zdumiewajaco wszechstronnym kluczem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Muminki, nawet po tylu latach potrafią bawić :)

    Pozdrawiam serdecznie :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem z tych osób co w dzieciństwie nie czytało tej książki, też nie znałam Muminków a bajki się bałam. Przeczytałam ją rok temu. Książkę dostałam od męża na 30 urodziny. Nie mógł mi uwierzyć że ich nie zman. Bardzo mi się spodobała i teraz czytam ją swojemu synkowi na dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten polski peerelowski wytwór Muminkopodobny odstraszał mnie od nich we wczesnym dzieciństwie. Zwłaszcza kometa nad Doliną Muminków była dla mnie straaaaszna. Na szczęście, gdy miałam ok. 10 lat Jedynka zaczęła puszczać japońską kreskówkę o Muminkach i wtedy "wpadłam" po uszy! Ale książki (kilka z serii, bo reszty nie było w bibliotece :( ) przeczytłam dopiero jako nastolatka. Jednak piosenka z serialu zawsze tkwiła mi w uszach i nawet teraz od czasu do czasu ją nucę. Jakiś miesiąc temu trafiłam na jej norweskojęzyczną wersję :) Powoli przygotowuję sie do przedstawienia Muminków moim córeczkom, choć one i tak je już znają, bo na Mimi Mini leci polski serial. Ale, podobnie jak mamie, i im nie przypadł on do gustu. Może z książkami pójdzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy ktoś wie może gdzie można dostać serial Muminki na płycie? CZy można w ogóle jeszcze gdzieś je kupić?

    OdpowiedzUsuń
  8. Chodzi mi o japońskie Muminki,a nie semaforowe ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz