Konkurs z okazji urodzin Astrid L.

Dziś Astrid obchodziłabym swoje 105. urodziny.


Z tej okazji Audeo.pl postanowiło zrobić prezent trzem czytelnikom bloga Czytanki-przytulanki. Będziecie mogli wygrać trzy audiobooki (czyi wygrać mogą trzy osoby) do ściągnięcia w formacie mp3 z platformy Audeo.

Będą to:

„Braciszek i Karlsson z dachu” 


„Dzieci z Bullerbyn”


„Pippi Pończoszanka” 


Wystarczy, że w komentarzu opowiecie o swoich (Waszych dzieci) doświadczeniach z audiobookami – czy słuchacie? które są Waszymi ulubionymi? kiedy słuchacie? jak słuchacie? A jeśli nie słuchacie, to jak sobie tę przygodę wyobrażacie. Co Wam przyjdzie do głowy. Odpowiedzi muszą być przynajmniej trzyzdaniowe.

Konkurs trwa do 2 grudnia 2012 (niedziela) do 20.00. Jeśli nie wyląduję na porodówce, to w niedzielę lub poniedziałek wieczorem dam znać, kto wygrał (wylosuję).

Do dzieła!

Komentarze

  1. "Dzieci ..." mam w wersji z panią Kwiatkowską, więc zainteresowanym.
    Z audiobookami mamy do czynienia w samochodzie. Są najlepszym remedium na dalekojeszczyzm, chcemisiępicizm, chcemisięjeścizm, a nawet chcemisięsikacyzm. Dzięki nim dojechaliśmy na Mazury bez jednego siwego czy też wyrwanego włosa i chwała im za to. A już pani Edytka w Pippi, to w ogóle :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja siostrzenica pokochała audiobooki właśnie dzięki Astrid Lindgren i "Dzieciom z Bullerbyn". Jej rodziców, i przyznaję także mnie, zdumiewa fakt, że ruchliwa pięciolatka potrafi przez długi czas słuchać opowieści czytanej przez Panią Edytę Jungowską. Na wczorajsze urodziny Helena dostała opowieść o Pipi, aby utrwalać w dziecięciu dobre nawyki:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przedwczorajsze urodziny - daty mi się pokićkały;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam jak byłam w przedszkolu (a to było z 17lat temu) już wtedy miałam jakieś krótkie bajki na kasetach magnetofonowych, do których dołączone były książeczki. Zasypiałam często przy nich. Wałkowałam je tyle razy, że jako 6-latka znałam teksty na pamięć. Żałuję, że przez telewizję mów 8-letni dzisiaj brat nie ma takiej potrzeby jak ja wtedy.
    Jeśli chodzi o aktualne dzieje, to z takim prawdziwym audiobookiem miałam styczność rok temu. Zdecydowałam się na to ze względu na dość długi marsz na przystanek autobusowy i uczelnie oraz na półgodzinne stanie w korkach.
    Wstyd się przyznać, mimo że "Dzieci z Bullerbyn" były/są lekturą szkolna, wiele, a w zasadzie nic, z nich nie pamiętam. Myślę, że czas to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas audiobooki to rzecz obowiązkowa przed snem. Nawet jeśli poczytamy książkę na dobranoc, nawet jeśli dziewczyny czytają sobie same czy starsza czyta młodszej to bajka na magnetofonie być musi i już :)
    Cieszy mnie to bo dzięki temu odkryłam ponownie Pchłę Szachrajkę z panią Ireną Kwiatkowską. Jest to moje fascynujące i wciągające wspomnienie z dzieciństwa. Do tej pory pamiętam niektóre zwrotki prawie w całości. I myślę, że i moim dziewczynkom słuchane na noc bajki z magnetofonu zapadną w pamięć na długie lata.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieci z Bullerbyn uwielbiamy słuchać całą rodzinką łącznie z moim mężem. Karllssona również lubimy, a ostatnio moje dzieciaki słuchają Bajki Grajki i wiersze Poczytaj Mi tato.
    Bardzo lubimy, chętnie słuchamy. Pippi jeszcze chłopcy nie znają. Chętnie byśmy posłuchali.
    Pozdrawiamy Was serdecznie i gdyby coś zadziało się wcześniej to życzymy szczęśliwego rozwiązania.
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasze przygody audiobookowe niestety jeszcze w powijakach.. Kochamy książeczki książeczkowe twarde lub mięciutkie , cienkie lub tłuściutkie, kolorowe lub troszkę mniej :) Mamy różne Bajki-Grajki i opowieść Pchły Szachrajki , którą mama zna na pamięć bez zerkania w tekst. Mamy jeszcze Żebrowskiego - super tatę czytającego ale Astrid Lindgren jeszcze nie :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy bylam mala dziewczynka audiobookow jeszcze rzecz jasna nie bylo. Byly natomiast bajki muzyczne na skrzypiacych winylowych plytach, ktore zawsze sie zacinaly w tych samych miejscach - a to z kolei bylo dla mnie elementem opowiesci i rytualu. Popopopopopodziomek.
    Doswiadczenia rozne miewalam. Do dzis pamietam glownie przerazenie na mysl o pewnej wersji opowiesci o krasnoludkach i sierotce Marysi - omijalam szerokim lukiem po wysluchaniu pewnej pani,smetnie zawodzacej na poczatku "Czy to baaaajka czy nie baaaajka myslcie sobie jak tam chcecie..." Lubilam Kopciuszka. Poza tym w dziecinstwie bylam zywym audiobookiem. Nauczylam sie czytac bardzo wczesnie i szybko i stale chcialam sie tym dzielic. Na szczescie mlodsza siostra lubila sluchac przed zasnieciem. Przerobilysmy w ten sposob mnostwo literatury dzieciecej, mlodziezowej, kryminalow Chmielewskich itp. Siostra twierdzila, ze ulatwia jej to sen, co postanowilam uznac za komplement. Kres tradycji polozyl dopiero wyjazd na studia.
    Mam to szczescie, ze moja corka tez lubi jak jej czytac. Czytamy wiec namietnie i moze dlatego kontakt z audiobookami jakos byl odsuwany. Odkrycia dokonal tatus, buntujac sie przed setna lektura Martynki. Jak na razie mamy za soba przygode z Irena Kwiatkowska i Dziecmi z Bullerbyn. Corka to lubi, pod warunkiem ze sie ja przytuli. Choc dla nas obu pewnym zaskoczeniem bylo odkrycie ze Bosse wymawia sie Busse. Nie mozna sie juz zastanawiac,czy ma nogi bose czy obute...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też pochodzę z epoki kiedy słuchało się bajek na płytach winylowych. Moje ukochane bajki z tamtych czasów to "Kopciuszek" i "Śpiąca Królewna". Mam je do dziś, choć adapter już dawno nie działa. Potem słuchałam powieści w odcinkach w "Lecie z radiem". A dzisiaj próbuję przez audiobooki nauczyć mojego syna mówić i zaszczepić mu pasję czytania. Pierwsze próby skończyły się fiaskiem. Może dlatego, że zaczęliśmy "z grubej rury" ,czyli od "Władcy pierścieni." Teraz próbujemy od tego co już zna. A jest to seria książek z płytami do słuchania z bajkami Disneya i tym razem zadziałało. Teraz już audiobooki u nas zagościły na stałe.

    OdpowiedzUsuń
  10. Audiobooki to wybawienie i u nas, zwłaszcza kiedy głos wysiada i chciałoby się do poduszki poczytać coś innego niż "Zuzię" po raz -enty. Królują Bajki-Grajki zwłaszcza te z naszego dzieciństwa, bo przy okazji się odmładzamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedrona pokochała Mikołajka, choc ma niecałe 4 lata. I od tego tytułu zaczeła sie przygoda z audiobookami. W koszyczku z płytami, oprócz piosenek i bajek-grajek, pojawiły się nagrania Mikołajkowe i Sekretne zycie krasnali (choć te opowiesci musza jeszcze zaczekac...)Biedrona uwielbia słuchac gdy czytaja rodzice, wujek, babcia. I nie zdziwiło mnie, że ksiązki z głosem, jak je nazywa równiez weszły przebojem w jej audioswiat. Wybiera sofe, przykrywa sie poduszkami lub kocykiem, albo siada przy ulubionym oknie i słucha, słucha... kiedyś słuchała malując czy rysując albo robiąc jeszcze coś innego. Teraz skupia sie juz tylko na samym słowie.

    Mama tez słucha.

    To swietne uzupełnienie dzieciecej biblioteczki. I nie sądze, by była konkurencją, jest tylko kolejnym odcieniem...

    Pozdrawiam ze słonecznego Wrocławia

    lavendine

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki audiobookom czytam podczas prowadzenia samochodu, sprzątania, gotowania. W wersjach obcojęzycznych przy okazji osłuchuję się z językiem, choć tu dobrze mieć też tekst przed oczami.
    Audiobooki towarzyszą też Luckowi podczas zabawy, choć często zagłusza je samochodami :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dołączę się.
    My nie słuchamy, ale chcemy zacząć.
    Ja wyrosłam na opowiadaniach z radiowej jedynki i bardzo je lubiłam. A mojemu dziecku raz na głos przeczytałam "Smoka wawelskiego" bez obrazków i pierwszy raz moje dziecię poleciało od razu do rysowania.
    Pozdrawiam
    B.K.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nasze doświadczenia z audiobookami jest mizerne, Antoś zdecydowanie woli czytane książeczek papierowych przez mamę lub tatę, uwielbia oglądać obrazki, zawsze książke wącha i mówi: "Mamo popachnij ksiąske, bo psepięknie pachnie". Ostatnio syn dał sie namówic do posłuchania jednej z ulubionych jego książek o Panu Kuleczce Wojciecha Widłaka. Pan Globisz czyta ją niesamowicie, Antkowi bardzo sie podobało ale niestety do innych nie dał się jak na razie przekonać. Może audiobooki z książkami Astrid Lindgren też przypadną mu do gustu - bo Dzieci z Bullerbyn zna na pamięć mimo że ma 3,5 roku.
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja Córka (lat 3) zaczęła przygodę z audiobookami, gdy miała roczek. Na początku wierszyki i Bajki Grajki. Teraz, kończę czytać jej książkę, daję sto całusów i gaszę światło. W ciemnościach włączam Śnieżkę lub Kubusia Puchatka. I zdarza się, że gdy po dobrych parunastu minutach zaglądam do jej pokoju, by wyłączyć odtwarzacz, słyszę cichy szept "Ja jeszcze słucham".

    Ja słucham książek po angielsku, by zmusić mózg do myślenia w tym języku. Ostatnio - znowu - "Anne of Green Gables". :-)Na poprawę humoru w ciemnie i ponure listopadowe dni.

    OdpowiedzUsuń
  16. Audiobooki... to brama do zaczarowanego świata książek dla moich Nienasyconych Pochłaniaczy szczególnie zanim opanują trudną sztukę Liter Składania. Ponieważ słuchać czytania mogą godzinami, audiobooki ratują rodzinę przed śmiercią głodową pośród stosów śmieci:) i pozwalają Matce Wielodzietnej nieco ogarnąć Rzeczywistość i ... nadal być na bieżąco z przygodami aktualnego bohatera....i nawet nie stracić cennego GŁOSU... No cóż choć książki zawsze będą moją pierwszą, niestarzejącą się miłością, audiobooki są bardzo pożyteczne!

    OdpowiedzUsuń
  17. Pierwszą bajką, którą dostałam na urodziny od mojego Dziadka, były nagrane na kasetę magnetofonową "Przygody Kubusia Puchatka". Słuchałam tej taśmy przez lata, zawsze przed zaśnięciem. Pamiętam, że kiedy stałam się już nastolatką i hurtowo zgrywałam rockowe przeboje lat 90. od kolegów i koleżanek z podwórka na wszystkie kasety, które były w moim posiadaniu, tę jedną oszczędziłam. Od Dziadka dostałam też książeczkę "Dzieci z Bullerbyn", którą mam do dziś i często czytam dzieciom w szkolnej świetlicy (swoich dzieci jeszcze nie mam, ale tamte są prawie jak moje:)). A do audiobooków powróciłam, gdy zaczęłam dorabiać w pracowni rękodzieła artystycznego. I muszę przyznać, że poważna literatura dla dorosłych swoją drogą, ale po ośmiu godzinach lepienia aniołków najlepiej sprawdzała się baśń o Królowej Śniegu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wydawało mi się, że audiobooków nie polubię, wolę sama czytać. Na wakacjach okazało się, że w dalekiej drodze nie ma nic lepszego niż wspólne rodzinne słuchanie. Moje dzieciaki wchodząc do auta niezmiennie pytają "A posłuchamy Mikołajka?".

    Życzę szczęśliwego rozwiązania :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdy byłam dzieckiem czasy były inne, w tv 2 kanały i bajka tylko na dobranocke, zabawek w sklepach niewiele a takich grająco-świecących wcałe nie było i pod wieloma względami były to złote czasy bo najlepszą zabawką i rozrywką był adapter i kolekcja czarnych płyt. Jako 4 -latka wiedziałam jak właczyć, jak nastawić , jak opuścić igłe by nie porysować płyty i rodzice mieli mnie z głowy. Dziś te same bajki wychodzą w kolekcji Bajek-Grajek, więc moje dzieci słuchaja ich również, już nie z czarnych płyt oczywiście lecz cd, mimo ze w tv 50 kanałów na conajmniej 2 - bajki non stop ale dbam o to by nie tylko bezmyślnie patrzyły ale trenowały wobraźnie poprzez właśnie słuchaniu i widzę jak dzięki temu się rozwijają.

    OdpowiedzUsuń
  20. Słucham i uwielbiam ! i za Pippi głośno powtarzam, że " wspaniale jest żyć mimo wszystko.." :) I słuchając cudownie ciepłego głosu Pani Jungowskiej razem z moją siostrzenicą Zuzią, tak jak i Pippi wyciągamy przed siebie nogi, " tak daleko jak tylko się da..." :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Już od dawna tu zaglądam i sprawdzam, co ciekawego w literaturze dziecięcej piszczy. My nie słuchamy audiobooków, ale bajki muzyczne, głównie z wydawnictwa Bajki Grajki, zawsze wtedy, kiedy Chłopczyk ma na to ochotę, rano, w samochodzie, w południe i wieczorem, czasem tańczymy i śpiewamy piosenki, a czasem skaczemy po łóżku w rytm muzyki. Często jest tak, że jak się Chłopczykowi jakaś bajka spodoba to słucha jej kilka razy pod rząd ... co czasem bywa trudne dla mnie;)
    Przy okazji zapraszam do mnie, choć ja dopiero raczkuję w blogowym świecie;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wychowałam się w czasach kiedy nie było audiobooków, ale były pocztówki dźwiękowe, nagrania na płytach winylowych i audycje nagrywane z radia na starym Kasprzaku. To był czarowny świat wyobraźni, tak intensywny, że ówczesne zwroty, melodie, głosy wbiły się w pamięć na zawsze i ożywają przy delikatnym wspomnieniu i wzruszają. Teraz nie mogę się doczekać wspólnego słuchania z moją córką, która już zakochana w książkach obrazkowych za chwilę będzie gotowa na słowo słuchane.

    OdpowiedzUsuń
  23. zapomniałam o adresie: http://sztukajacamama.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Dzień dobry,
    my słuchamy audiobooków głównie w domu. Moje córki słuchają jednej bajki/książki, aż do "zdarcia płyty". Potem nagle ją porzucają i wpadają w wir słuchania następnej.
    Obydwie najbardziej lubią audiobooki w których czytanie przeplatane jest piosenkami. Nawet słuchając po raz kolejny tego samego zaśmiewają się jak za pierwszym razem.
    Ostatnio podczas moczenia się w wodzie w łazience muszą siedzieć z "Królem Bulem" na pralce;)(Bajka Grajka). Niedługo nie będziemy musieli nic nastawiać... bo znamy już większość na pamięć.
    Aktualnie ulubione to Król Bul, O Tadku Niejadku, Czerwony Kapturek, Pippi oraz seria Polskie Radio Dzieciom - Jan Brzechwa (fantastyczne nagranie programu z Janem Brzechwą).

    Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
  25. Droga Mamusiu, ależ mnogość komentarzy i to tuż przed takim ważnym zadaniem, jakim jest urodzenie dziecka :-) więc pierwsza myślą jaka mi się nasuwa, a co słyszę co dzień .."Nie martwcie się o mnie, ja zawsze sobie dam radę, nie martwcie się o mnie..."
    Pewna królewna i jej siostra księżniczka uciekłyby z bajkowego królestwa, w którym królowałaby cisza, bo nie ma dnia żeby nie przywitać się z awanturnicą Pippi z Lindgrenowa, a i bajkami muzycznymi grajkami zwanymi nie gardzą, nie ma znaczenia czy dźwięk wydobywał by się z czarnej płyty winylowej pamiętającej lata młodości królewskich rodziców, a i w karocy też słuchają, łącznie z królestwem całem i podróżując w wyobraźni odległej. Niech żyją audioboooooki długo i szczęśliwie :-)
    Pozdrawiamy
    Ania z Białego Śląska, mama Milenki i Alinki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz