Jimmy Liao "Dźwięki kolorów"


Dźwięki kolorów to książka obrazkowa tajwańskiego rysownika. Artysta ten, po tym jak zachorował w 1995 roku na białaczkę, zdecydował się porzucić dotychczasowe zajęcia i zająć wyłącznie tworzeniem książeczek dla dzieci. Dźwięki kolorów rodzą w dorosłym czytelniku wiele pytań. Przede wszystkim takie: czy rzeczywiście jest to książka dla dzieci? Skierowana do najmłodszych jest z całą pewnością warstwa ilustracyjna. W sumie ta zupełnie by na książkę wystarczyła. Jest tak bogata w detale, kolory, tak mocno otwiera w czytelniku to „pudełko zwane wyobraźnią”, że można spędzić z Dźwiękami kolorów, z jego główną bohaterką długie godziny. To aż 128 stron obrazów. Tekst można całkowicie pominąć, tym bardziej że zapisano go drobnym drukiem. W zasadzie maczkiem…


Ale tekst szkoda byłoby pominąć. Bo to poezja. I nie jakieś tam wierszyki z rymami. To prawdziwa poezja, taka dla dorosłych:) Książkę otwiera motto z Wisławy Szymborskiej Wielkie to szczęście. Zamyka zaś utwór Rainera Marii Rilkego Ślepa. Bo i bohaterka Jimmiego Liao jest ślepa…

Tamtego roku, kiedy anioł przy wejściu do metra pożegnał się ze mną, 
traciłam wzrok, stopniowo, powoli. 

W jesienny poranek mych piętnastych urodzin, gdy za oknem siąpiła mżawka, 
nakarmiłam kota i o szóstej pięć weszłam do metra. 

A dalej…? Dalej jest podróż dziewczynki w białym kapeluszu. Tylko jaka to podróż? I tu właśnie istotnym staje się pewnie wiek czytelnika. Dla jednych będzie to podróż metrem; dla innych – podróż w krainę wyobraźni; dla jeszcze innych – podróż w głąb siebie. Ciekawym byłoby poznać kontekst kulturowy. Myślę, że metafora metra, ale także ogrodu kwiatów (róż), złotego liścia czy motyla, mają swoje odniesienia, konotacje dla nas niezrozumiałe. Ale to nie przeszkadza poezji w niczym!


Co zatem chciałam powiedzie? To że dziecko w wieku szkolnym może się zżymać na tekst. Warto je wtedy zostawić z obrazami, a poezję zostawić sobie – na wieczór, wtedy kiedy jest czas pomyśleć, podumać…

Lubię bardzo! – mówiąc fejsbukiem.

PS
Książka doczekała się adaptacji filmowej (Wong Kar-Wai), adaptacji na deski sceniczne, powstał na jej podstawie serial TV.  Tajwańczycy docenili rysownika i jego pracę. Jedna ze stacji metra, Nangang Station wygląda dziś tak:

Zdjęcia pochodzą stąd i stąd.

Możesz kupić tutaj: Dźwięki kolorów 

Wydawnictwo: Officyna 
Wymiary: 205 x 240 x 8
Oprawa: miękka
 Ilość stron: 128
 Rok wydania: 2012
 ISBN: 9788362409198

Komentarze

  1. Piękne są te ilustracje, piękne są teksty. Przez ręce przeszła mi książka "Księżyc zapomniał" Liao - wybrałam ją dla koleżanki w prezencie - i bardzo chciałabym mieć swój prywatny egzemplarz. Niesamowity klimat.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, klimat jest zdecydowanie! Książka, którą mogą czytać i duzi, i mali.

      Usuń
  2. Mnie niestety ta książka bardzo rozczarowała. O ile strona graficzna jest rewelacyjna, to historia jest wg mnie zbyt abstrakcyjna. I tu zastanawiam się, dla kogo jest ta książka przeznaczona. Dla kilkulatków fabuła jest zbyt poetycka, natomiast rówieśnicy głównej bohaterki mogą ją uznać za zbyt prostą (zwłaszcza w połączeniu z ilustracjami). Moim zdaniem to książka głównie dla rodziców, którzy lubią powroty do czasu dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że każdy w tej książce znajdzie swój kawałek świata. Nic tu nie jest na tyle dosłowne, że cokolwiek lub ktokolwiek czułby się ograniczony.

      Usuń
    2. Dla siebie znalazłam tylko obrazki. Te akurat są b. dosłowne.

      Usuń
  3. Znam, podziwiam, piękna jest - tak samo, jak "Księżyc zapomniał", ale "Dźwięki kolorów" zrobiła na mnie jednak większe wrażenie.
    A od wczoraj mam też "Jak bawi się z nami miłość" - szukałam, szperałam, a ona po prostu czekała sobie na mnie w Matrasie, który teraz na dodatek ma promocję :-) I jest, leży, czeka na to, żeby oddać jej hołd należny. Na razie tylko przekartkowałam, a uważam, że Liao wymaga wszystkich zmysłów na wyłączność. A moje w tej chwili w Popielawach, przy Kolskim, który byłby chyba zbyt zazdrosny.
    Co do "Dźwięków kolorów" - ja uważam, że to książka dla wszystkich - mniejsze Dzieci zachwycą się ilustracjami, poza tym wiersze zrozumieją po prostu na swój sposób - czyż nie po to właśnie jest poezja????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z ostatnim Twoim zdaniem w 100%. Taka właśnie jest poezja - nie ogranicza.

      Usuń
    2. A czy proponowałyście tę poezję dziecku np. dziesięcioletniemu? Bardzo mnie ciekawi odbiór tej książki u młodego człowieka.

      Usuń
    3. Proponowałabym, żeby spróbowało przeczytać i pomyśleć, ale z jednoczesnym zaznaczeniem, że tekst nie musi do niego nic mówić albo że może powiedzieć cokolwiek i będzie, w każdej z tych sytuacji, bardzo dobrze.

      Usuń
  4. Z zaznaczeniem, że tekst nie musi do niego nic mówić? Hm, to po co czytać?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy czytać trzeba zawsze dla jakiegoś celu? :)

      Usuń
    2. Oczywiście, przede wszystkim dla zwykłej przyjemności.

      Usuń
  5. Kiedy ponad 10 lat temu podróżowałam po Azji i m.in. byłam w Chinach, znajoma pokazała mi książki Jimmiego. Kupiłam kilka tytułów jego autorstwa właśnie ze względu na ilustracje, bo oczywiście tekst był mi zupełnie niezrozumiały. Na dodatek jedna z nich na wstępie była opatrzona cytatem z wiersza Wisławy Szymborskiej! Niestety nie znam polskiego tytułu tej książki, ale opowiada o dziewczynie i chłopaku i ich pokrętnej drodze do odnalezienia miłości (tak przynajmniej odczytuję tę historię z ilustracji :) Po prześledzeniu powyższych wpisów wydaje mi się, że polski tytuł to "Jak bawi się z nami miłość", ale pewności nie mam.
    Zatem polecam książki Jimmiego i uważam, że można kupować w ciemno każdy egzemplarz jego twórczości :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz