Janusz Korczak "Król Maciuś Pierwszy"


Czy wiecie, jaka książka znajduje się na pierwszym miejscu bestsellerów Legimi? "Król Maciuś Pierwszy" Korczaka. Czyżby dlatego że to lektura? Ostatnio słyszałam też głos jednego nie takiego już malucha, że ta książka jest beznadziejna... Co robić? Jak żyć? Na moje oko w każdej książce, będącej szkolną lekturą, jest coś pociągającego (dobra! niemal w każdej!). Gdybym miała przekonywać do Maciusia, opowiedziałabym najpierw o samym Korczaku. Pokazałabym, jak wspaniały był to człowiek i zachęciłabym do spojrzenia na lekturę przez Jego pryzmat.

Mnie osobiście cieszy możliwość przypomnienia sobie postaci Korczaka i jego Maciusia. Maciuś, który zostaje po śmierci ojca królem, początkowo jest jedynie marionetką w rękach doradców. Nie potrafi pisać (choć szybko się uczy, by móc pisać listy do Felka), nie zna się na geografii ani polityce. Tak naprawdę to marzy jedynie, by wyjść do ogrodu i pobawić się z dziećmi. Wkrótce jednak zaczyna iść za swoim instynktem i marzeniami. Pod przybranym imieniem Tomcio rusza z Felkiem na wojnę, którą jego królestwu wypowiedziały aż trzy państwa, sprzeciwiając się tym samym posadzeniu na tron królewski dziecka. Maciuś ogląda więc prawdziwy świat z bliska i to pozwala mu zdobyć się na odwagę rządzenia i reformowania kraju. Młody król jest inny niż władcy krajów sąsiednich. Wybacza wrogom, jest ufny, ma śmiałe pomysły i sam, własnymi rękami, chce je realizować. Wtrąca nawet do więzienia sprzeciwiających się mu doradców. Nie oznacza to jednak, że zaczyna mu być coraz łatwiej, a życie śle się różami.

Piękna opowieść Korczaka wzruszyła mnie. Autor zwraca uwagę, jak ważne są uczucia i pragnienia dziecka i jak bardzo my-dorośli spychamy maluchy do roli ryb, które głosu nie mają. W zachwycie pozostaję nad pedagogiką Korczaka:


Pozwólmy ochoczo pić radość poranka i ufać. Dziecko tak właśnie chce. Nie żal mu czasu na bajkę, rozmowę z psem, chwytanie piłki, dokładne obejrzenie obrazka, przerysowanie litery, a wszystko życzliwie. Ono właśnie ma słuszność… Dziecko to tak jak wiosna. Albo słońce, pogoda i już bardzo wesoło i pięknie. Albo nagle burza, błyśnie, zagrzmi i piorun uderzy. A dorosły – jak we mgle. Smutna mgła go otacza… Szacunku, jeśli nie pokory, dla białego, jasnego, niepokalanego dziecięctwa. (J. Korczak, "Prawo dziecka do szacunku")

Czas wrócić do Korczaka – nieco dziś zapomnianego, a przecież tak mądrego, tak delikatnego, tak bardzo szanującego dziecko.Na Legimi szperam więc dalej i znajduję "Prawidła życia" - zagłębiam się w nie więc. Wy też zaglądnijcie!

Wydawca: WAB 
Rok wydania: 2011

Komentarze

  1. Wspaniale wspominam tę książkę, przeczytałem ją bardzo szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znosilam ksiazek Korczaka jako dziecko. I strasznie sie wstydzilam z tego powodu, bo wiedzialam kim byl i podziwialam go bardzo.

    Oba te sztandarowe dziela seria o Maciusiu i Kajtus czarodziej budzily we mnie wylacznie nude a niekiedy wrecz strach ale nie dawaly zadnych narzedzi zeby sobie z tym strachem radzic, wiec po prostu zarzucilam.

    Jedyna ksiazka Korczaka, ktora naprawde lubilam byly Jozki Jaski i Franki. Moze dlatego ze to bylo bardziej realistyczne? Czytalo sie troche jak bajka z innej planety, juz wtedy realia codziennosci byly inne, natomiast emocjonalnie bardzo duzo tam znalazlam. co ciekawe najlepiej pamietam te naprawde smutne fragmenty, o tym jak male dzieci nosza duze troski, takie naprawde dorosle i o tym chlopcu ktory uslyszal modlitwe lasu (to akurat bylo pozytywne ale tez troche smutne).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz