Elżbieta Zarych wykonała mrówczą pracę przy tworzeniu omawianej dziś książki. Po pierwsze, zebrała w tomie baśnie z różnych krajów i kontynentów. Poznajemy więc historie z tak egzotycznych miejsc, jak Sudan, Madagaskar czy Ghana. Czasem autorka nie precyzuje państwa, zwracając uwagę, że baśń jest starsza niż politycznie wyznaczone dziś granice. Dlatego pojawiają się tu i takie historyczne nazwy krajów, jak Persja (obecnie Iran) czy nazwy plemion (np. Czejenowie).Tradycyjne motywy opowiedziała Zarych po swojemu – współczesnym językiem, dlatego na przykład nie dostrzeżemy tu różnicy w stylach opowiadania – trudno mi powiedzieć, czy to na plus czy na minus. Policzyłam. Baśni jest pięćdziesiąt.
Misterna robota objawia się także w przygotowanych ilustracjach, ponieważ autorka zdecydowała się ozdobić opowiadane przez siebie baśnie. Używa w tym celu dostępnych materiałów – ścinków tkanin, guzików, sznurków, bibuły czy igły. Tworzy z nich kolaże, bardzo zróżnicowane stylistycznie. Mnie akurat one nie urzekły. Może za wyjątkiem wyszywanych na szarym materiale konturów kontynentów i państw – jeśli ktoś miał w ręku choć raz igłę, zdaje sobie sprawę, jak trudno o tak drobiazgowy i precyzyjny haft.
A same baśnie? Są tradycyjne. Oddzielają wyraźnie dobro od zła. Zdaje się, że szczególną ambicją pisarki było wyszukanie tych baśni, które odpowiedzą na podstawowe pytania, stawiane sobie wszystkich, pod każdą szerokością geograficzną: gdzie jest szczęście? (Skarb na końcu tęczy, Norwegia; Gdzie mieszka Szczęście, Polska; Czy szczęście pochodzi od Boga, Bułgaria), jak zdobyć mądrość? (Kto jest najmądrzejszy, Meksyk), jak być dobrym? (Chłop i sułtan, Turcja; Kraina Śmierci, Eskimosi).
Baśnie o szczęściu, nieszczęściu i o tym, co jest najważniejsze w życiu to zbiór krótkich opowieści. Na pewno można je czytać przedszkolakowi przed snem. Jestem przekonana, że i dzieci w wieku szkolnym chętnie zagłębią się w lekturę. Dla nich jednak lepsza byłaby większa czcionka. Może wydawnictwo powinno o tym pomyśleć na przyszłość.
Możesz kupić tutaj: Baśnie o szczęściu, nieszczęściu…
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 176
Rok wydania: 2009
Wydawnictwo: WAM
Wymiary: 18.0x25.6cm
ISBN: 9788375055115
Misterna robota objawia się także w przygotowanych ilustracjach, ponieważ autorka zdecydowała się ozdobić opowiadane przez siebie baśnie. Używa w tym celu dostępnych materiałów – ścinków tkanin, guzików, sznurków, bibuły czy igły. Tworzy z nich kolaże, bardzo zróżnicowane stylistycznie. Mnie akurat one nie urzekły. Może za wyjątkiem wyszywanych na szarym materiale konturów kontynentów i państw – jeśli ktoś miał w ręku choć raz igłę, zdaje sobie sprawę, jak trudno o tak drobiazgowy i precyzyjny haft.
A same baśnie? Są tradycyjne. Oddzielają wyraźnie dobro od zła. Zdaje się, że szczególną ambicją pisarki było wyszukanie tych baśni, które odpowiedzą na podstawowe pytania, stawiane sobie wszystkich, pod każdą szerokością geograficzną: gdzie jest szczęście? (Skarb na końcu tęczy, Norwegia; Gdzie mieszka Szczęście, Polska; Czy szczęście pochodzi od Boga, Bułgaria), jak zdobyć mądrość? (Kto jest najmądrzejszy, Meksyk), jak być dobrym? (Chłop i sułtan, Turcja; Kraina Śmierci, Eskimosi).
Baśnie o szczęściu, nieszczęściu i o tym, co jest najważniejsze w życiu to zbiór krótkich opowieści. Na pewno można je czytać przedszkolakowi przed snem. Jestem przekonana, że i dzieci w wieku szkolnym chętnie zagłębią się w lekturę. Dla nich jednak lepsza byłaby większa czcionka. Może wydawnictwo powinno o tym pomyśleć na przyszłość.
Możesz kupić tutaj: Baśnie o szczęściu, nieszczęściu…
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 176
Rok wydania: 2009
Wydawnictwo: WAM
Wymiary: 18.0x25.6cm
ISBN: 9788375055115
Widzę, że u Was faza baśni zapanowała (świadczy o tym też poprzedni wpis). :) Ciekawa propozycja. Jest tak duży wybór, że trudno od razu podjąć decyzję co do zakupu baśni. Na pewno plusem tej publikacji jest ogromna ich ilość i rozmaite pochodzenie kulturowe opowieści. To bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuń