Czy Wasze dzieci malują po książkach? Moje przeważnie nie. Ale mamy na półkach kilka takich, które zostały naznaczone, przyozdobione, w których coś dopisano dziecięcą rączką. Kiedyś zamówiłam paczkę książek Lindgren. Akurat byliśmy na etapie intensywnego kolorowania. I gdy rozpakowaliśmy między innym Ronję, córkę zbójnika, Janek uznał, że czarno-białe ilustracje Ilon Wikland trzeba uzupełnić o kolory. Nim spostrzegłam, pierwszy obrazek – przedstawiający ucztujących zbójników i Mattisa z maleńką Ronją na rękach – już był pomalowany na niebiesko. Uzupełnienia wymagała też książka O naśladowaniu Chrystusa Tomasza á Kempis. Janek pomieścił w niej naprawdę sporo swoich osobistych uwag. Zresztą jakoś tak często nosi tę książkę pod pachą.
Ale po co o tym przy okazji omawiania książki Blaźniaka wspominam? Ano dlatego że Kiedy będę duży… do takiego uzupełniania o własne teksty i obrazki zaprasza. Autor tworzy postać Franka, któremu – jak się domyślam – ktoś właśnie musiał zadać sławetne pytanie: a kim będziesz, jak dorośniesz? Odpowiada oczywiście przewrotnie: „Chciałbym zostać dzieckiem, gdy będę już duży”. Potrafi też uargumentować dlaczego. Wylicza czynności, które będzie wtedy robił – budowanie zamków z błota, skakanie po kałużach, gra w chowanego, malowanie po ścianie czy jazda na rowerze dookoła domu (i dalej). Kwestie Franka zostały zebrane w rymowane dwuwersy. Każdemu (na osobnej rozkładówce) towarzyszy ilustracja.
Wiersz Blaźniaka otwiera, wprowadzający dawkę humoru, dystych charakteryzujący głównego bohatera. Franek bowiem to postrach porcelany. O tym, że coś jest na rzeczy, przekonujemy się już wkrótce, bo kiedy Franek kończy swą wypowiedź o tym, co będzie robił, gdy dorośnie, kolejny maminy dzbanek rozbity zostaje w drobny maczek. Poza tym wyczytujemy spomiędzy wierszy tę dziecięcą radość życia, chęć odkrywania świata, zabawy i wygłupów. Tekst Blaźniaka to de facto afirmacja dzieciństwa.
Ostatnie strony książki są puste. Pojawia się na nich jedno pytanie: A Ty kim zostaniesz, jak urośniesz? Moje dziecko weszło w ten tekst całym sobą i mocno się z Frankiem zidentyfikowało. Na szczęście Marta nie odpowiedziała, że chce zostać aktorką, tancerką czy nauczycielką. Odpowiedziała, że będzie skakać na skakance, huśtać się na huśtawce i puszczać latawce. Stworzyła nawet własną ilustrację:) Myślę, że właśnie o to autorowi chodziło, aby cieszyć się dzieciństwem. Ale też Blaźniak zaprasza do tworzenia własnych książek. Kto wie, może czytelnicy Blaźniaka będą ją po latach wspominać jako tę, która otworzyła ich na ilustrację dziecięcą i stała się impulsem do tego, by kształcić się w graficznym kierunku.
Możesz kupić tutaj: Kiedy będę duży, to zostanę dzieckiem
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 48
Rok wydania: 2011
Wymiary: 20.0 x 20.0 cm
Wydawnictwo: Ładne Halo
ISBN: 9788362856848
Kapitalny tytuł, wprawia w radosny nastrój. Mam nadzieję, że mnie się udało w sobie ocalić przynajmniej niektóre dziecięce cechy.
OdpowiedzUsuńDzięki za informacje o tej pogodnej książce.
Książka jest nie tylko pogodna, ale jest w niej jeszcze jakiś taki urwiskowy klimat:)
OdpowiedzUsuń