Recenzuje joangot!
Książka Idy Pierelotkin na tyle intensywnie przyciągnęła moją uwagę, że przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. Muszę powiedzieć, że autorka zyskała całą moją sympatię ze względu na styl i język swojej powieści.
Bohaterka 10 minut rowerem to szesnastoletnia Karolina Słomka, która spędza swoje wakacje w Polsce, podczas gdy jej chłopak - Romek, pracuje za granicą u wujka. Dziewczyna ma swoje zasady, jeśli chodzi o wierność, jednak całe otoczenie sprzysięgło się poddawać w wątpliwość kwestie uczciwości w związku. To współcześnie dość powszechne, że wszyscy zakładają, iż młody człowiek na wakacjach jest wręcz zobowiązany do zrobienia “skoku w bok” i oddania się szaleństwu chwili. Tata Karoliny ciągle zmienia partnerki życiowe, mama od wielu lat ma romans z żonatym mężczyzną, a ostatnio do ich domu wprowadziła się przyjaciółka mamy - cierpiąca na depresję po kolejnym nieudanym związku. Ze względu na okoliczności zasady Karoli tym bardziej zyskują na sile.
Wakacje dobiegają końca, jest niesamowity sierpniowy upał, a nasza bohaterka otrzymuje propozycję wyjazdu na wieś do domku w Reszkach, gdzie mieszkają dwie, nieco ekscentryczne siostry jej ojca. Ciocie bardzo cieszy wizyta bratanicy i ze wszystkich sił starają się zapewnić jej atrakcje kulinarne oraz zachęcają do zwiedzania okolicy. Tytuł “10 minut rowerem” oznacza odległość, od domu ciotek do miejsca wakacyjnego pobytu, znanego w Reszkach podrywacza, który flirtuje z wszystkimi dziewczętami w okolicy. Zaprasza je do siebie, informuje o absolutnym braku zobowiązań ze swojej strony i przyjemnie spędza czas. Karola trzeźwo patrzy na tę sytuację i jasno określa swoje stanowisko. Odbywa też z Kazkiem wiele interesujących rozmów, podczas których czytelnik poznaje punkt widzenia chłopaka. Nie ukrywam, że dla mnie jego argumenty są zupełnie absurdalne, ale na świecie pewnie nie brakuje takich megalomanów ;-) Czy Karolinie uda się zachować zimną krew do końca powieści? Uważam, że warto jest sięgnąć po tę lekturę, aby się dowiedzieć. Książka na pewno sprowokuje młodych ludzi do refleksji, pokaże im, że nie wszyscy ślepo podążają za totalną swobodą obyczajów, nie wszyscy rzucają się w wir przygód wakacyjnych na całego i nie wszyscy bez krytycznego podejścia pozwalają płynąć swojemu życiu tam, gdzie poniesie ich nurt opinii znajomych.
Poza ciekawą fabułą urzekła mnie również forma przekazu prozy Idy Pierelotkin. Nie jestem pewna, jak młodzież zareaguje na jej pomysł, ale realizacja - styl i język na pewno zyskają przychylność. Autorka pisze lekko, wartko, z humorem, buduje długie, ale zgrabne zdania, stosuje intrygujące metafory. Przeczytajcie sami:
Podczas lektury natknęłam się na wiele słów, których bardzo dawno nie słyszałam lub takie, które pierwszy raz zobaczyłam na oczy: hurysy, kolące krzaki, niegłośno, oldschoolowo knajacki, sierozne współczucie. Nie spodziewałam się, czytając literaturę młodzieżową, tak często zaglądać do słowników, było to jednak dla mnie czystą przyjemnością ;-)
Uwagi edytorskie. Wesoła okładka, Natalii Talarek, ekologiczny papier, wakacyjny tytuł i zgrabny format zachęcają, aby taką lekką książkę wrzucić do plecaka i zabrać ze sobą na plażę, w góry, do ogrodu czy na parkową ławkę. Do czego zachęcam!
Możesz kupić tutaj: 10 minut rowerem
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 216
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Akapit-Press
ISBN: 9788362199334
Książka Idy Pierelotkin na tyle intensywnie przyciągnęła moją uwagę, że przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. Muszę powiedzieć, że autorka zyskała całą moją sympatię ze względu na styl i język swojej powieści.
Bohaterka 10 minut rowerem to szesnastoletnia Karolina Słomka, która spędza swoje wakacje w Polsce, podczas gdy jej chłopak - Romek, pracuje za granicą u wujka. Dziewczyna ma swoje zasady, jeśli chodzi o wierność, jednak całe otoczenie sprzysięgło się poddawać w wątpliwość kwestie uczciwości w związku. To współcześnie dość powszechne, że wszyscy zakładają, iż młody człowiek na wakacjach jest wręcz zobowiązany do zrobienia “skoku w bok” i oddania się szaleństwu chwili. Tata Karoliny ciągle zmienia partnerki życiowe, mama od wielu lat ma romans z żonatym mężczyzną, a ostatnio do ich domu wprowadziła się przyjaciółka mamy - cierpiąca na depresję po kolejnym nieudanym związku. Ze względu na okoliczności zasady Karoli tym bardziej zyskują na sile.
Wakacje dobiegają końca, jest niesamowity sierpniowy upał, a nasza bohaterka otrzymuje propozycję wyjazdu na wieś do domku w Reszkach, gdzie mieszkają dwie, nieco ekscentryczne siostry jej ojca. Ciocie bardzo cieszy wizyta bratanicy i ze wszystkich sił starają się zapewnić jej atrakcje kulinarne oraz zachęcają do zwiedzania okolicy. Tytuł “10 minut rowerem” oznacza odległość, od domu ciotek do miejsca wakacyjnego pobytu, znanego w Reszkach podrywacza, który flirtuje z wszystkimi dziewczętami w okolicy. Zaprasza je do siebie, informuje o absolutnym braku zobowiązań ze swojej strony i przyjemnie spędza czas. Karola trzeźwo patrzy na tę sytuację i jasno określa swoje stanowisko. Odbywa też z Kazkiem wiele interesujących rozmów, podczas których czytelnik poznaje punkt widzenia chłopaka. Nie ukrywam, że dla mnie jego argumenty są zupełnie absurdalne, ale na świecie pewnie nie brakuje takich megalomanów ;-) Czy Karolinie uda się zachować zimną krew do końca powieści? Uważam, że warto jest sięgnąć po tę lekturę, aby się dowiedzieć. Książka na pewno sprowokuje młodych ludzi do refleksji, pokaże im, że nie wszyscy ślepo podążają za totalną swobodą obyczajów, nie wszyscy rzucają się w wir przygód wakacyjnych na całego i nie wszyscy bez krytycznego podejścia pozwalają płynąć swojemu życiu tam, gdzie poniesie ich nurt opinii znajomych.
Poza ciekawą fabułą urzekła mnie również forma przekazu prozy Idy Pierelotkin. Nie jestem pewna, jak młodzież zareaguje na jej pomysł, ale realizacja - styl i język na pewno zyskają przychylność. Autorka pisze lekko, wartko, z humorem, buduje długie, ale zgrabne zdania, stosuje intrygujące metafory. Przeczytajcie sami:
...powiedziała niegłośno, lecz ze złowrogą, przejmującą mocą. Szklanki na suszarce zatrzęsły się brzękliwie, jakby przez kuchnię przepłynął tajemniczy podmuch, zakołysały się wiszące na ścianie chochelki, zachybotały z cichutkim grzechotem garnki na kuchence; widelec wypadł mi z ręki, uderzając z brzękiem o pusty talerz... Ciocia Eryka zajrzała mi w oczy jeszcze intensywniej, z mocą generatora zasilającego potężną fabrykę, przesyłając mi tym samym bezgłośne ostrzeżenie, czytelniejsze niż urzędowy druk... Następnie podniosła się i wyszła, po raz pierwszy nie targując się ze mną o to, czy wolno mi po sobie pozmywać.
Podczas lektury natknęłam się na wiele słów, których bardzo dawno nie słyszałam lub takie, które pierwszy raz zobaczyłam na oczy: hurysy, kolące krzaki, niegłośno, oldschoolowo knajacki, sierozne współczucie. Nie spodziewałam się, czytając literaturę młodzieżową, tak często zaglądać do słowników, było to jednak dla mnie czystą przyjemnością ;-)
Uwagi edytorskie. Wesoła okładka, Natalii Talarek, ekologiczny papier, wakacyjny tytuł i zgrabny format zachęcają, aby taką lekką książkę wrzucić do plecaka i zabrać ze sobą na plażę, w góry, do ogrodu czy na parkową ławkę. Do czego zachęcam!
Możesz kupić tutaj: 10 minut rowerem
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 216
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Akapit-Press
ISBN: 9788362199334
Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i jest super :) polecam także taką znajdkę w sieci http://dziennikinikki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń