O „Mysiej Straży” mówiło się na długo przed tym, nim książka w polskiej wersji językowej pojawiła się w rękach wydawcy, czyli BUM Projekt (debiut wydawniczy). Nie będzie chyba zbytnią przesadą, jeśli powiem, że to najgorętsza nowość tej jesieni. Zaciekawieni są dziennikarze, blogerzy, ojcowie, synowie, córki… Tak! Bo to komiks rodzinny – trafi w oczekiwanie dorosłych, ale też i starszych dzieci. I jeśli dobrze wróżę, to wkrótce będziemy tu mieli mysie szaleństwo.
Klimatyczna okładka przedstawiająca trzech głównych bohaterów – Lieama, Kenzie’ego i Saxona – wyłaniających się z jesiennego listowia robi w głowie to coś, co nie pozwala o niej zapomnieć. Jedziesz potem samochodem, koła toczą się po szosie, przy skraju której rosną drzewa liściaste (a mamy przecież złotą, polską jesień) i – jeśli masz w sobie odrobinę dziecka – czujesz, że oni, ta mysia cywilizacja, gdzieś tu są. Że może właśnie toczy się jakaś mysia walka na śmierć i życie, z użyciem kija czy miecza. Że może właśnie rozgrywa się jakaś wojna, od której będzie zależał los całej mysiej wioski. Tak! Tak właśnie zaczyna się mysie szaleństwo.
Jak wiele dzieł, którymi się zachwycamy, także i „Mysia Straż” rodziła się w głowie autora powoli. W latach dziewięćdziesiątych David Petersen miał zaledwie błysk myśli: „Myszy mają własną kulturę. Zbyt małe by integrować się z innymi zwierzętami”. W roku 2005 myśl zaczęła przelewać się na papier . W Stanach wydano do tej pory trzy tomy opowiadające o walkach myszy w mrocznych czasach średniowiecza – „Fall 1152” (BUM Projekt podzieliło go na dwie części), „Winter 1152”, „Mouse Guard: Black Axe” (będący prequelem, akcja dzieje się w 1115). Ponadto ukazał się także tom (volume one) „Legends of the Guard”, gra RPG oraz edycja czarno-biała „Jesień 1152”.
W pierwszej części tomu „Jesień 1152” wydawnictwo podsuwa nam pod nos smakowite kąski, zakładając, że złapie nas jak się łapie mysz w pułapkę. Atmosferę podsycają tu zagadki, z którym przychodzi się mierzyć bohaterom. Lieam, Kenzie i Saxon, strażnicy, zostali wysłani przez Gwendolyn, przywódczynię Mysiej Straży, aby dowiedzieli się, co stało się z handlarzem ziarna. Jak się jednak z czasem dowiadujemy, nie to było sednem zadania. Handlarz był zdrajcą. Swoją misję ma też Sadie – tak, tak, ona, strażniczka. Ta z kolei ma odnaleźć Conrada, członka Straży. Te dwie misje pewnie się spotkają w drugiej części. Na razie nakarmiono nas tajemniczymi mapami i misją topora. Obwąchujemy też ten mysi świat, przyglądając się dodatkom – mapie grodów i miast, wykazowi zawodów, poznajemy topografię Barkstone. I po lekturze mamy to nieprzyjemne uczucie, że to zaledwie przystawka i że apetyt rozrósł się nam w miarę jedzenia.
„Mysia Straż”, którą chce się skonsumować szybko, wymaga jednak uważnej i wolnej lektury. Młodszym czytelnikom trudność mogą sprawić dialogi, w których gęsto od archaizmów, ale też i skrótów myślowych. Dobrze jest czytać rodzinnie, wtedy dorosły przewodnik może wspomóc młodszego w odbiorze. Uwagi dopraszają się też ilustracje. Petersen świetnie odmalowuje emocje bohaterów – myszy wściekają się, zastanawiają, cierpią, dziwią… Wiele z kadrów przedstawia sceny walki. Po pozbawionych tekstu, ujmujących bohaterów w ruchu kadrach oko czytelnika ślizga się szybko, co daje wrażenie przewijającego się filmu. Dorosły czytelnik będzie miał dodatkową frajdę, śledząc tropy literackie. Odnajdzie tu coś z rycerskich eposów, opowieści o trzech muszkieterach czy leśnych przygód Robin Hooda.
Zastrzeżenia budzi jedynie jakość wydania. Warto, żeby BUM Projekt wiedziało na przyszłość, że folia pokrywająca okładkę i nadająca połysk odkleja się już od drugiego kontaktu z książką. Kiepsko sklejona nie wytrzyma w jedynm kawałku zbyt długo, zwłaszcza gdy trafi do czytelnika naprawdę zafiksowanego na punkcie Mysiej Straży. To wszystko boli. Ale jest do nadrobienia przy pracy nad kolejną częścią.
Blog Petersena.
Oficjalna strona serii "Mouse Guard".
Możesz kupić tutaj: Mysia Straż, tom 1
Wydawnictwo: BUM Projekt
Format: 200x200 mm
Oprawa: miękka
Liczba stron: 104
ISBN-13: 9788393699681
Zgadzam się co do jakosci wydania. Szkoda, że nie było wydane jak w oryginale w twardej oprawie. Nie zmiena to faktu, że mam nadzieję że wydane będą wszystkie tomy razem z dodatkami.
OdpowiedzUsuń