Poezja dziecięca to trudne pole do działania. Bo zawsze jest się porównywanym do Brzechwy i Tuwima. Zawsze jest żal o to, że to nie jest tak dobre jak Brzechwa. Zawsze kiedy czytam dzieciom Brzechwę albo gdy moje szkolniaki uczą się na pamięć nieśmiertelnej „Lokomotywy” czy „Na straganie”, myślę sobie, że nie dość tych dwóch, mimo wszystko, czcimy. Wiem, wiem, że jeszcze jest Kern, Wawiłow, Strzałkowska, Frączek i inni, ale jednak Pan B. i Pan T. nie mają sobie równych.
Ten wstęp o klasykach tutaj dlatego, że Ziemowit Adamski odrobił lekcję z wierszopisania. Tekst Adamskiego płynie jak wiersz Brzechwy, wylicza Pan Ziemowit jak tylko Tuwim potrafił. Ale też jego bohater – Pan Trąba – ma coś ze zwariowanych bohaterów Doroty Gellner, a akcja sunie tu sprawnie do przodu jak u Strzałkowskiej.
Na bohatera swojego wiersza Ziemowit Adamski wybiera szalonego wynalazcę – Ludwika Trąbę, który z całą pewnością choruje na ADHD i na miejscu usiedzieć nie może. Głowa pęka od pomysłów, jak tu ulepszyć ludziom życie. Dla babci – turbo kapcie, dla miasta – niewidzialny most, dla kucharek – zmywarka, która przy okazji mycia naczyń szoruje też same kucharki. Ma też Trąba coś dla siebie – wyprawę na słońce! Co z tego wszystkiego wyniknie – jak to w wierszu – kupa zamieszania i śmiechu!
Podoba mi się szaleństwo, które wylewa się ze stron tej książki. Także za sprawą żywych ilustracji Macieja Plamowskiego. Podoba mi się też, że z Trąbą zasiada się na dłużej. Wierszowana opowieść o wynalazcy to okazja do przytulenia dziecka i wprowadzenia w rytuał czytania przed snem. Moja córka czyta młodszemu rodzeństwu, kiedy ci leżą już w łóżkach. Słyszę, jak angażuje się w czytanie, modulując głos, przeżywając tę historię. Znak to, że tekst jest dobry, a opowieść wciągająca.
Cieszę się, że Media Rodzina poznała się na Adamskim i że ten debiut przydarzył się właśnie w tym zacnym wydawnictwie!
Ilustracje: Maciej Plamowski
Oprawa: Twarda
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 978-83-8008-444-5
Komentarze
Prześlij komentarz