Dorota Gellner "W czepku urodzone"


Najnowsza książka Doroty Gellner, wydana przez Bajkę, zaskakuje. Po pierwsze, dlatego że autorka coraz mocniej stawia na absurd. Pisałam już o tym przy okazji Zająca. O ile jednak w przypadku tamtej pozycji purnonsensowe zachowania Zająca wynikały z jego wariackiej natury, o tyle tu absurd wskazuje jedynie na autora czy narratora, który widzi rzeczywistość mocno inaczej. Odnosi się wrażenie, że zwyczajnie coś mu się pomyliło. Nie, nie coś! Słowa mu się pomyliły, poniosły go jak koń czasem ponosi jeźdźca w dal.

Gdy dziecko stanęło na nogach, inni zaczęli stawać na głowie, żeby za nim nadążyć. Najczęściej nadążał pies, o którego dziecko się potykało, wydobywając z siebie dodatkową porcję wrzasku. Wrzaski biegającego dziecka doprowadziły wielu do szewskiej pasji. Zostali oni szewcami i otworzyli warsztaty, w których robili buty na nogi dziecka, żeby dziecko miało z czego wyrastać.

To ulubiony fragment mojej córki: „Mamo, przeczytaj mi o tych szewcach, co szyli buty, z których można wyrastać”. Zastanowiło mnie to, cóż roi jej się w głowie i dlaczego szewcy tak mocno wryli się w pamięć. Dziecko czasem postrzega rzeczywistość zupełnie jakby na opak. Jemu też się czasem myli, jak autorowi-narratorowi. Jeśli sięgniecie pamięcią wstecz, to z całą pewnością wydobędziecie wspomnienia waszego własnego dziwnego postrzegania świata, bardzo często wynikłego z niezrozumienia słów bądź ich niedosłyszenia. Mam wrażenie, że Dorota Gellner do tego doświadczenia dziecka się w najnowszej książce odwołuje. Zabawa słowem popycha fabułę:

Pod koniec roku szkolnego dziecko uznało, iż poczyniło niebywałe postępy w edukacji i znacznie podniosło swoje kwalifikacje. (…)
DZIELIŁO (się niechętnie), zwłaszcza z siostrą, cukierkami i zawsze brało sobie większą połowę jabłka.
DODAWAŁO (chętnie) nowe obowiązki młodszemu bratu, odejmując je sobie.
I MNOŻYŁO prośby, szczególnie do Świętego Mikołaja i do najbliższej rodziny, o prezenty.


Po drugie, wreszcie, nietypowa i dla Gellner, i dla wydawnictwa Bajka jest strona graficzna tej książki. Ilustracje Kacpra Dudka korespondują z nietypowością fabuły. Jest w nich i szaleństwo, i humor (na przykład zezowata wróżka), i optymizm (czerwona barwa), i element straszny (potworki rozsiane tu i tam). W przypadku takich innych ilustracji zawsze zastanawia mnie, czy podobają się dzieciom. Moja córka twierdzi, że są fajne, ale nie potrafi mi uzasadnić dlaczego:)

Książka Gellner, Dudka i Bajki wydaje się dość odważna. To jakby krok w inna stronę. Krok, który sprawia, że jestem szalenie ciekawa kolejnej książki Doroty Gellner. W którą stronę się wybierze? jaki świat czytelnikowi zaprezentuje? o czym opowie? Serdecznie przy okazji autorkę pozdrawiam!

Możesz kupić tutaj: W czepku urodzone

Ilustracje: Kacper Dudek
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 48
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Bajka
ISBN: 9788361824350

Komentarze

  1. "Pod koniec roku szkolnego dziecko uznało, iż poczyniło niebywałe postępy w edukacji i znacznie podniosło swoje kwalifikacje. (…)
    DZIELIŁO (się niechętnie), zwłaszcza z siostrą, cukierkami i zawsze brało sobie większą połowę jabłka.
    DODAWAŁO (chętnie) nowe obowiązki młodszemu bratu, odejmując je sobie.
    I MNOŻYŁO prośby, szczególnie do Świętego Mikołaja i do najbliższej rodziny, o prezenty." - Ten fragment mnie rozbroił ;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz