Rose Lagercrantz, Eva Eriksson "Moje serce skacze z radości"


Pamiętacie „Moje szczęśliwe życie”? My natychmiast po lekturze tamtej zabraliśmy się za czytanie „Moje serce skacze z radości”, czyli kontynuacji opowieści o Duni, której przyjaciółka wyprowadziła się do Uppsali. Z tą pierwszą pojawiłam się też w przedszkolu córki, aby czytać całej grupie w ramach akcji „Cała Polska Czyta Dzieciom”. Pomyślałam, że dzieci łatwo odnajdą się w losach Duni. Większość przedszkolaków z grupy Marty pójdzie we wrześniu do pierwszej klasy. Byłam też ciekawa, jak rozumieją pojęcia szczęście/nieszczęście. Dla jednych szczęście jest wtedy, gdy można grać na komputerze bez rodzicielskich limitów, a dla innych – gdy tata wraca z delegacji.



Druga część jest jeszcze ciekawsza i warta czytania. Autorka dotyka kolejnych – nieobcych dziecku w wieku szkolnym – problemów. Są to: osamotnienie, dokuczanie kolegom, agresja, odreagowanie złości, przepraszanie, rzucanie fałszywych oskarżeń. Lagercrantz tworzy sugestywną fabułę, która domaga się reakcji młodego czytelnika. Ten dopytuje: „a dlaczego one tak zrobiły?”.


Książka jest też ciekawa od strony stricte literackiej. Autorka wprowadza retrospekcję – zabieg w literaturze dziecięcej nieczęsty. Dunia, zamknięta we własnym pokoju, nieszczęśliwa, zła na tatę, wspomina te chwile, kiedy była z przyjaciółką, Fridą, i kiedy również złościła się na tatę. To wspomnienie rozpisano szczegółowo, poświęcając mu jeden rozdział. Poza tym wszystkim Dunia przeżywa tak wiele emocji! Ta postać jest najzwyczajniej w świecie prawdziwa, jak najbardziej realna. Dlatego dzieci mogą się z nią tak łatwo i szybko zidentyfikować.


Rok szkolny ma się ku końcowi, ale może i wy pomyślicie o tym, by czasem wpaść do przedszkola dziecka nie tylko po to, by odebrać latorośl, ale żeby po prostu poczytać. Dzieci bardzo „to lubią”! :)

Możesz kupić tutaj: Moje serce skacze z radości 

Wydawnictwo: Zakamarki 
Wymiary: 150 x 215 x 10
Oprawa: twarda
Ilość stron: 118
 Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7776-036-9

Komentarze

  1. też tak kiedyś czytałam w przedszkolu :) ale nasze przedszkole trwało 2 msc. :P często słyszę od znajomej, która w kilku przedszkolach pracuje, ze dzieci nie znają książek, nie są nauczone słuchania (choć bardzo by chciały), są natomiast w stanie streścić ostatni odcinek serialu w tv...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czytam w przedszkolu i potwierdzam, że to jest super! Zauważyłam, że dzieci bardzo cenią takie zakręcone książki jak "Lato Garmanna" czy "Kamyki Astona".

    Byłam zauroczona "Moim szczęśliwym życiem", więc aż trudno mi uwierzyć, że dalej jest jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz