Adam Mickiewicz „Ballady i romanse” z komentarzem Emilii Kiereś


Czekałam na tę książkę, jak kania dżdżu:) Podzielam bowiem fascynację autorki komentarzy, Emilii Kiereś, twórczością Mistrza. Kiedy studiowałam polonistykę, mogłam się zagłębić w fascynujący świat romantycznych twórców. I choć moim sercem jednak zawładnął Słowacki, to Mickiewicza zawsze ogromnie poważałam i uważałam za najwybitniejszego.


Emilia Kiereś robi rzecz wyjątkową! Przybliża, odkrywa, zaprasza, zaraża… Począwszy od wstępu! Właśnie w pierwszych słowach oświadcza prosto z mostu: „Chcę się podzielić z Wami czymś, co lubię i co mnie zachwyca”. Autorka „Srebrnego dzwoneczka” zdaje sobie sprawę, że romantyczne „Ballady i romanse” stają się dla współczesnych coraz mniej zrozumiałe, a co za tym idzie – trudne i nudne. Wychodzi więc naprzeciw. Komentarze Kiereś nie mają w sobie nic z podręcznikowych tekstów czy prac naukowych tym bardziej. Snuje ona swoje opowieści o kolejnych balladach, jak by opowiadała komuś najbliższemu. Zresztą tę czujność i zażyłość z odbiorcą widać w jej komentarzach co rusz: „Tylko spójrzcie..”, „Wyobraźcie sobie tę scenę…”, „Spróbujcie przenieść się w czasie…”. Czytelnik zostaje wciągnięty w ten świat ballad jak ten młodzieniec porwany na samo dno Świtezi. Jak dobra znajoma Mickiewicza Emilia Kiereś opowiada nam też o samym autorze, jego przyjaciołach, ukochanej Maryli, okolicznościach powstania danych tekstów, abyśmy lepiej mogli zrozumieć konteksty. Z komentarza do „Tukaja” dowiadujemy się, że Mickiewicz nie lubił pisać: „Gryzmołki, które wychodziły spod ręki małego Adama, wydawały mu się wtedy – jak twierdził po latach – podobne do wnętrzności rozgniecionych pająków. „A do pająków zawsze żywiłem szczególną odrazę” – mówił.” Ta informacja pomaga nam zobaczyć, dlaczego Tukaj miał podobną nienawiść do liter. A kiedy czytamy o tym, jakim figlarzem potrafił być Pan Adam, łatwiej też przychodzi nam zrozumieć specyficzne, czarne poczucie humoru w balladzie „To lubię”. Oprócz informacji biograficznych sporo tu też wiedzy o regionalnych obyczajach i kulturze tamtych czasów. Wszystkie tajemnice zostają rozwiane i czytelnik może powiedzieć „Wreszcie wiem, o co chodzi”. Pomagają temu także przypisy do tekstów Mickiewicza. Bez nich czytelnik by zginął.



Dla kogo ta książka? Myślę, że doskonale z nią poczują się uczniowie starszych klas szkoły podstawowej i uczniowie szkoły średniej. Ufam, że mądry nauczyciel będzie umiał wykorzystać dobrze tę publikację. Ale… jeśli jesteś ambitnym rodzicem – może i Ty znajdziesz swój sposób na przekonanie dziecka do Mickiewicza.

Książka ma format a4 i została wydana wybornie. Ilustracje przygotowała Marianna Sztyma i nie można im właściwie niczego zarzucić. Jedyna moje uwaga jest taka, że trupie czaszki na wewnętrznych stronach okładki budzą moją konsternację i bynajmniej nie zachęcają do lektury. I chociaż mają swoje uzasadnienie w tekstach, nie rozumiem ich i kojarzą mi się wyłącznie z popularną obecnie modą na trupie czachy na bluzach, torbach, spodniach i gdzie się da. Niestety.



Ilustracje: Marianna Sztyma
Oprawa twarda
Stron: 208
Rok wydania: 2018
ISBN: 9788328122246
Wydawnictwo: Egmont ART

Komentarze