"Przytul stracha" - rozmowa z Małgorzatą Strzałkowską w "Wysokich Obcasach"

Przeczesując Internet w poszukiwaniu informacji o poetce Małgorzacie Strzałkowskiej, natrafiłam na wywiad, którego udzieliła ona "Wysokim Obcasom" w 2002 roku.  Po lekturze tekstu stwierdzam, że czasem poznanie biografii autora pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na jego twórczość... Małgorzata Strzałkowska przeszła w swoim życiu przez gehennę, był moment, że czuła się zniszczona. Tym bardziej zdumiewające są jej teksty pełne humoru i radosnej refleksji o świecie.
Zapraszam do przeczytania niezwykłego wywiadu, który przeprowadziła Aneta Górnicka-Boratyńska.

Całość przeczytasz tutaj

Czy książką można wyrządzić dziecku krzywdę?

Najgorsza książka to taka, w której widać problemy i kompleksy autora. Do redakcji, w której pracowałam, przyszło kiedyś opowiadanie od czytelniczki: była sobie gruszeczka, jesienią wszystkie gruszeczki zebrano, tylko ta jedna pozostała i było jej smutno, czuła się nikomu niepotrzebna. Konieczność bycia potrzebnym to straszna trucizna psychiczna, bo nikt nie jest nie do zastąpienia, to normalne, że przestajemy na przykład być potrzebni dorosłym dzieciom. Żal mi tych matek, które nie potrafią odciąć pępowiny, nie potrafią się uwolnić od dzieci. Do tej gruszeczki wreszcie przychodzi mały jeżyk - gruszeczka spada na jego kolce, a jeżyk zanosi ją swojej rodzinie do zjedzenia. Ta bajka mówi: "Dam się zeżreć, byle być potrzebną". To straszne!Podam jeszcze jeden przykład: koleżanka wychodziła za mąż, a my robiliśmy "Pentliczkowy" numer o pomidorach; ona napisała wielki tekst o tym, jak pomidory idą na przetwory. Wylazły z niej lęki, choć przecież wyjście za mąż to nie koniec świata. Przede wszystkim więc literatura nie powinna karmić dzieci lękami i kompleksami dorosłych.

To jaka powinna być?

Dziecko jest szczególnym odbiorcą. Jeśli się chce, żeby wyjęło jakieś emocje z tekstu, trzeba znacznie więcej ich włożyć - jeśli chce się włożyć radość, trzeba włożyć ogromną radość, jeśli smutek, to trzeba, pisząc, samemu weń wpaść. Samo opisywanie smutku czy lęku nic dziecku nie da, trzeba mu stworzyć atmosferę smutku czy grozy. Jeśli chce się więc coś dziecku przekazać, trzeba samemu to czuć. Nie wszyscy to potrafią.
Zdjęcie poetki pochodzi ze strony"Wysokich Obcasów".

Komentarze