Bo tylko drzewa nad grobem
Stojące niby gromnice
Mogłyby liści szelestem
Wyszumieć tę tajemnicę
Z wiersza „Katyń” Mariana Hemara
Wczoraj miałam okazję brać udział w uroczystości sadzenia dębów pamięci. Mój pradziadek, Franciszek K. został zamordowany przez NKWD w kwietniu 1940 roku. Miał wtedy zaledwie 36 lat, był policjantem, osierocił troje dzieci.
Uroczystość była rzeczywiście piękna i jesteśmy zadowoleni, że udało nam się pojechać, choć do Sokołowa Podlaskiego ze Śląska mamy dość kawałek. Uroczystość sadzenia dębów była poprzedzona mszą w sokołowskiej konkatedrze. Biskup Dydycz poświęcił dęby, aby po chwili przedstawiciele lokalnych władz oraz rodzina mogły dokonać symbolicznego sadzenia. Jednocześnie wtedy czytano krótkie informacje o
zamordowanych. Warto tu wspomnieć, że Lech Kaczyński w październiku 2007 roku odznaczył pośmiertnie mojego pradziadka , nadając mu tytuł aspiranta policji.
Poruszający był moment Apelu Pamięci, kiedy wydano komendę "Baczność" oraz padły słowa: "Przywołuję Was do Apelu Pamięci Polscy Oficerowie, Synowie Ziemi Sokołowskiej (tu wymieniono z imienia i nazwiska każdego z 10 zamordowanych)".
Następnie dzieci otrzymały od kombatantów z AK światło, które pod postacią zniczy ustawiły przy każdym z dębów. Zaproszeni znamienici goście (wśród nich Jacek Sasin z kancelarii prezydenta, poseł Paweł Poncyliusz) złożyli dwie róże - białą i czerwoną - obok drzew. Obok dębu mojego pradziadka kwiaty złożyła aktorka Małgorzata Kożuchowska.
Gloria victis!
Stojące niby gromnice
Mogłyby liści szelestem
Wyszumieć tę tajemnicę
Z wiersza „Katyń” Mariana Hemara
Wczoraj miałam okazję brać udział w uroczystości sadzenia dębów pamięci. Mój pradziadek, Franciszek K. został zamordowany przez NKWD w kwietniu 1940 roku. Miał wtedy zaledwie 36 lat, był policjantem, osierocił troje dzieci.
Uroczystość była rzeczywiście piękna i jesteśmy zadowoleni, że udało nam się pojechać, choć do Sokołowa Podlaskiego ze Śląska mamy dość kawałek. Uroczystość sadzenia dębów była poprzedzona mszą w sokołowskiej konkatedrze. Biskup Dydycz poświęcił dęby, aby po chwili przedstawiciele lokalnych władz oraz rodzina mogły dokonać symbolicznego sadzenia. Jednocześnie wtedy czytano krótkie informacje o
zamordowanych. Warto tu wspomnieć, że Lech Kaczyński w październiku 2007 roku odznaczył pośmiertnie mojego pradziadka , nadając mu tytuł aspiranta policji.
Poruszający był moment Apelu Pamięci, kiedy wydano komendę "Baczność" oraz padły słowa: "Przywołuję Was do Apelu Pamięci Polscy Oficerowie, Synowie Ziemi Sokołowskiej (tu wymieniono z imienia i nazwiska każdego z 10 zamordowanych)".
Następnie dzieci otrzymały od kombatantów z AK światło, które pod postacią zniczy ustawiły przy każdym z dębów. Zaproszeni znamienici goście (wśród nich Jacek Sasin z kancelarii prezydenta, poseł Paweł Poncyliusz) złożyli dwie róże - białą i czerwoną - obok drzew. Obok dębu mojego pradziadka kwiaty złożyła aktorka Małgorzata Kożuchowska.
Gloria victis!
O tragicznej historii trzeba pamiętać. Niedawno byłam na spotkaniu z rodzinami katyńskimi. dzieci - dziś niejednokrotnie 70 letnie - pamiętają...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Pamięć..., oby jej nigdy nie zabrakło. Niechaj dęby rosną i szumią. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńWspółczuję... Bardzo głęboko, szczerze :(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Przepiękna i wzruszająca uroczystość - byłam !
OdpowiedzUsuńNiech rosną dęby jako duma Sokołowa
Dziękuję za komentarze:)
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że pamiętamy o tych ludziach. Zazdroszczę, że mogłaś przeżyć taką uroczystość.
OdpowiedzUsuńGłosujmy przynajmniej za tymi co sadzą dęby a nie niszczą Polską moją Ojczyznę...
OdpowiedzUsuńPoruszająca opowieść.Pamiętamy o Nich i nigdy nie zapomnimy.
OdpowiedzUsuń