"Gadające zwierzęta i sny" - artykuł Joanny Olech w "TP"

Zapraszam do lektury ciekawego tekstu Joanny Olech, która przygląda się książkom niby dziecięcym, ale w rzeczywistości nadającym się do czytania także przez dorosłych. Zwraca przy tym uwagę na znaczenie ilustracji.

Francuzi wskazują na okładce wiek dziecka, dla którego przeznaczona jest książka. Nie doczekaliśmy się dotąd takiej praktyki w Polsce. Metoda francuska też jednak zawodzi, bo mnożą się książki, których nie sposób dedykować konkretnej grupie wiekowej.


Nie działa już prosta zasada, że to, co kolorowe, w dużym formacie i twardej oprawie, to dla maluchów. Exemplum: opisywana na tych łamach „Love Story” Oli Cieślak – zabawny picture book na temat miłości i zdrady, walentynkowy żart dla dorosłych, uporczywie stawiany przez księgarzy na półkach obok Puchatka i Świnki Peppy. Dziś kolejne tytuły z enigmatycznym adresatem, co jednak wcale nie ujmuje im zalet. Przeciwnie – książki te chce się mieć od pierwszego wejrzenia, tak są urodziwe i eleganckie.

Ciąg dalszy tekstu znajdziecie tutaj.

Pod lupę trafiły:

Aldous Huxley, Wrony i Wąż il. Agata Dudek, przeł. Jadwiga Jędryas, Warszawa 2010, Wydawnictwo Dwie Siostry.


Adam Jaromir, Zarafa il. Paweł Pawlak, Warszawa 2010, Wydawnictwo Muchomor.



Sylvie Baussier, O snach il. Ilya Green, przeł. Agnieszka Drotkiewicz, Warszawa 2010, Wydawnictwo Amea.



Irene Dische, Hans Magnus Enzensberger, Michael Sowa, Esterhazy. Historia o zającu przeł. Agata Sobiepanek, Warszawa 2010, Wydawnictwo Nisza.

Komentarze