Niewiele brakowało, by ciągu dalszego nie było. Mieliśmy wypadek, z którego jednak wyszliśmy bez szwanku. W dużej mierze uratowało nas auto, którym jechaliśmy - ciężki miniwan. Wakacje były udane, szkoda, że tak krótkie. Oto kilka pocztówek.
Oj, moi rodzice też mieli kilka lat temu, gdy jechali do Gdańska na wakacje. W Cieszynie, z winy - o ironio - policjanta. Ponieważ polskie prawo takiej sytuacji nie przewiduje, więc musieli zapłacić mandat. Na szczęście policjant był przyzwoity i wypisał najniższy możliwy.
ufff, jak dobrze, że wam się nic nie stało!
OdpowiedzUsuńświetne widoki :D
Ależ tam pięknie! :) I jakie szczęście, że wyszliście cało z tego wypadku! :) Boże, co się na tych ulicach teraz dzieje, jakaś masakra ;(
OdpowiedzUsuńDobrze, że ciąg dalszy jest.
OdpowiedzUsuńDobrze,że nic Wam się nie stało.
OdpowiedzUsuńOj, moi rodzice też mieli kilka lat temu, gdy jechali do Gdańska na wakacje. W Cieszynie, z winy - o ironio - policjanta. Ponieważ polskie prawo takiej sytuacji nie przewiduje, więc musieli zapłacić mandat. Na szczęście policjant był przyzwoity i wypisał najniższy możliwy.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteście :-)
OdpowiedzUsuńCoś wypadkowe te wakacje. Fajnie, że wszystko ok :D
OdpowiedzUsuńTak, jesteśmy i cieszymy się życiem:)
OdpowiedzUsuńojej ... wszystko w porządku? dobrze się czujesz (czujecie)? jejku ... ściskam!
OdpowiedzUsuńDobrze się czujemy:)
OdpowiedzUsuń