Wczoraj zabrałam dzieci do lasu na grzyby. Las rośnie za domem moich rodziców i w tym roku opanowały go komary. Dlatego dopiero pierwszy raz w tym sezonie wyszliśmy na dłuższą przechadzkę, opryskawszy się wprzódy specyfikami przeciw insektom. Grzybów nie było (pewnie grzybnia odpoczywa po zeszłorocznej ciężkiej pracy), dzieci jednak znalazły sporo jeszcze jagód (z ich poziomu łatwiej było wyłowić na krzaczkach pojedyncze niebieskie koraliki), więc wróciły umorusane. Pod drodze też spotkaliśmy – niespodzianka! – Pana Ropucha:) Jakiż więc był mój uśmiech, gdy po powrocie do domu włączyłam bajkę-grajkę Na jagody, a tam wypisz-wymaluj nasze przygody ;)
Nikt wam tego nie opowie,
Moje panie i panowie,
Jakie tam ogromne drzewa,
Ile ptaszyn na nich śpiewa,
Jakie kwiatków cudne rody,
Jakie modre w strugach wody,
Jak dąb w szumach z wichrem gada,
Jakie bajki opowiada!
(...)
Posłuchajcie, jak w poranek
Na czernice, na jagody
Szedł do boru mały Janek,
Jakie w boru miał przygody
Ledwo ranne słonko wstało (...)
Czy pamiętacie, jak patrzyliście na świat, gdy byliście dziećmi? Ja pamiętam doskonale. Ponieważ większość mojego dzieciństwa przepędzona była w owym lesie za rodzinnym domem, mam w głowie do dziś obrazy mchu, paproci, niektórych drzew (które stanowiły w zależności od potrzeb prywatne królestwo, siedzisko bądź miejsce, gdzie można ukryć jakieś skarby). Wszystko to, widziane z perspektywy metra ponad ziemią, miało swoje znaki szczególne, zostało sfotografowane przez moją pamięć z dbałością przede wszystkim o detale. Nie wiem, czy umiem dobrze to oddać słowami – ale kiedy byłam nizołkiem, świat wydawał mi się przebogaty, a jednocześnie tak dobrze, od podszewki!, poznany.
Kiedy słucham bajki Konopnickiej, wyrywa mi się okrzyk zachwytu pod adresem mądrości tej autorki. Jak bardzo dobrze musiała znać świat dziecka, jego wrażliwość, jego sposób patrzenia! Właśnie dlatego mogła napisać bajkę tak zmyśloną, a jednak tak prawdziwą. Ów mały Janek, który wyrusza na jagody, by zrobić mamie na imieniny niespodziankę i zebrać tychże choć kobiałkę, jest dziś moim dwuletnim Jankiem. Co zobaczył w czasie naszej wycieczki? Czy ujrzał brodatego krasnoludka, a może samego Jagodowego Króla? A panny Borówczanki? A może leśne licho? Tak, na pewno któreś z tych choć mrugnęło do niego swoim błyszczącym okiem.
I jeszcze... czy próbowaliście czytać kiedyś tę bajkę Konopnickiej – dla siebie lub dziecku? To karkołomne, czy raczej językołomne, zadanie! Tekst pełen archaizmów i szyku przestawnego bywa trudny w zrozumieniu, zwłaszcza gdy czyta się go bez pasji, bez wyczucia i de facto zrozumienia. Z adaptacją, której mamy okazję słuchać, jest zupełnie inaczej. Po pierwsze, Halina Borowiak dostosowała tekst do współczesnych potrzeb małego słuchacza. Istotne jest również, iż pojawia się tu wiele piosenek, które natychmiast wpadają w ucho. Najlepszy dowód – Marta śpiewała refreny już przy pierwszym odsłuchaniu. Po drugie, jak za starych dobrych czasów mamy do czynienia z wieloma wykonawcami. Są nimi aktorzy Teatru „Baj" w Warszawie. Ich interpretacja, zaangażowanie, wykonanie w niczym nie odstaje od poziomu bajek-grajek sprzed kilkudziesięciu lat (tu rok nagrania to 1996).
Możesz kupić tutaj: Na jagody
Nośnik: CD
Tekst bajki: Halina Borowiak wg Marii Konopnickiej
Muzyka: Teresa Ostaszewska
Czas trwania bajki: 34'49''
Aktorzy: Aneta Czaja, Elżbieta Bielińska, Elżbieta Bieda, Piotr Michalski, Henryka Korzycka, Andrzej Arciszewski, Mikołaj Müller, Hanna Kinder-Kiss.
Rok nagrania: 1996
Ilustracje strona tytułowa: Artur Gołębiowski
Na jagody... pamiętam jak jeszcze nie dawno czytałam to mojej młodszej siostrze. Choć mówiąc niedawno mogę się nieco mylić, bo przecież ona już zaczęła chodzić do szkoły...
OdpowiedzUsuńMoja ukochana bajka, dobrze, jedna z wielu ukochanych. Słuchałam jej i słuchałam... - z kasety, rzecz jasna, bo takie czasy były. A potem czytałam, zauroczona ilustracjami. I w lesie, na spacerze, za rodzinką z tyłu się trzymając, wymyślałam własne historie :-)
OdpowiedzUsuńbajka rzeczywiście inspiruje, żeby wymyślać, dopowiadać własne historie:)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak przyjemnie mi się przeczytało ten post. Masz piękne wspomnienia z dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńI muszę się przyznać, że nie pamiętam tej bajki. Nie szkodzi, nadrobimy to prędziutko:)
Rzeczywiście, wspominam dzieciństwo z rozrzewnieniem. Każdemu dziecku życzyłabym takiego beztroskiego, spędzonego w gromadzie dzieci, blisko natury czasu.
OdpowiedzUsuń