"Ilustracja to pojęcie historyczne" - wywiad z Grażką Lange w "GW"



Kilka ostrych słów pod adresem wydawców i ilustratorów padło z ust Grażki Lange, graficzki zajmującejsię wymyślaniem i projektowaniem książek.


Żenuje mnie, jak się pisze i projektuje dla dzieci. Nie uznaję ocenzurowanego obrazu świata. Infantylizacja i zakłamanie w książkach dla dzieci są grzechem największym. Kiedy byłam dzieckiem, czytałam i oglądałam różne rzeczy, nie wszystko rozumiałam, ale jakoś mi nie zaszkodziło, wprost przeciwnie - ciekawiło i wabiło. Tak samo z filmami. Jako piętnastolatka oglądałam Bergmana i Bunuela, co ja z tego rozumiałam, to z dzisiejszej perspektywy wiem, że niezbyt dużo, ale zostają fascynacja, pragnienie zgłębienia.


Żenuje mnie więc, że dla dzieci książki są cenzurowane.


Z czego to wynika?


- Hipokryzja panuje. Protekcjonalny sposób traktowania, bo się wie lepiej, bo chce się oszczędzić? Ale czego? I te zmiękczenia wszystkie! Te nadmiernie wesołe uśmiechy. I żeby to było schodzenie do poziomu dziecka, to jest schodzenie poniżej wszelkiego poziomu! Może należy zacząć wspinać się do poziomu dziecka!


Prawda jest taka, że gust jest u nas "przaśniacki" a wszelkie eksperymenty niepożądane. Typografia jest chyba słowem nieznanym. Sfera wizualna, traktowanie grafiki w przestrzeni to Dziki Zachód i prawo pięści. W projektowaniu książek to się już zmieniło.


Kiedyś wyobrażałam sobie, że tylko u nas jest tak potwornie. Wiele lat temu pojechałam po raz pierwszy do Bolonii na targi książki dla dzieci, a tam gigantyczna kolejka się wije. Patrzę, a ona stoi do wydawnictwa, co ma książeczki z brokatowymi rybkami. Ohyda istnieje wszędzie, chodzi jednak o to, żeby ją zrównoważyć innymi, zdrowszymi daniami.

Pozostałą część tekstu, między innymi o jej planach na następne książki, znajdziecie tutaj.

Komentarze

  1. No jezeli ta zamieszczona ilustracja jest autorstwa Grazki Lange to ja wszystko co ona mowi musze z przyslowiowa szczypta nieufnosci traktowac. Nie chce, zeby swiat ilustracji dla dziecka sie konczyl na Disneyowskiej kresce, desperacko niekiedy szukam innych wzorcow, ale to co tam zaprezentowano to tez jeden most za daleko.

    (W ogole to troche dziwne ze dorosla GRAZKA narzeka na "zmiekczenia" Mnie na przyklad denerwuje infantylizacja doroslych, ktorzy zawodowo uzywaja roznych Miskow, Wojtkow, Grazek itp - i co z tego?)

    Czy ona na przyklad Szancera albo Uniechowskiego uznalaby za infantylizacje i przasniactwo bo sa realistyczni? Dziwne to jakies. Wiecej konkretow poprosze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie sądzę, żeby twórczość Szancera ktokolwiek uznał za infantylną...:)

    Mnie się ta ilustracja podoba, w kontekście tego, co jest napisane powyżej (o potworach). Wpisz w google "Grażka Lange" i wejdź w obrazy - myślę, ze CI się spodoba. Ta jedna, wybiórczo potraktowana ilustracja nie jest reprezentatywna.

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm... no coż, myślę, że każdy maluje tak jak czuje.. jeden czuje pogodniej, inny mroczniej. ten sam wiersz zilustrowany moze byc na tysiące sposobów, chocby z treści wynikało, że jest bardzo zabawny, to inaczej namaluje go pani Ekier, a inaczej pan Pawlak, jeszcze inaczej pani Lange, że pozwolę sobie powołać na "wielkich" ilustracji..

    czy zatem te uśmiechniete, barwne, pogodne ilustracje są bardziej infantylne, a zatem złe?

    myślę, że najgorsza w książkach jest nuda. na każdej stronie baranek, bo o baranku wiersz.. baranek z głową do dołu, baranek z głową do góry, baranek leży. zadnego kontekstu, zadnego otoczenia, nic dopowiedzianego.. po trzeciej stronie z barankiem mój syn rozgląda się na boki w poszukiwaniu muchy czy innego owada ;)
    (nie mam na mysli jakiejs konkretnej książki o baranku - proszę się nie doszukiwać insynuacji)

    o.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja myślę, że pani Lange mówiąc o ilustracjach infantylnych nie miała na myśli ilustracji pogodnych czy barwnych, ale raczej te, w których wszystko jest dopowiedziane, które są robione nieudolnie na komputerze, które atakują jaskrawą barwą - takie odpustowe po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o cenzurę to muszę przyznać rację Pani Grażynie. Takie książki jak przygody Kubusia Puchatka, czy Muminki są na dzień dzisiejszy uznawane za nie najlepszą literaturę dla dzieci. Spowodowane jest to oceną psychologiczną postaci w nich występujących. Niemalże każda z postaci ze Stumilowegolasu ma skazę psychiczną. Depresyjny Kłapouchy, Tygrys z ADHD, czy Prosiaczek z problemem samooceny. Z kolei W świecie Muminków mamy nie tylko postaci, które na dzień dzisiejszy psycholodzy oceniają za nie odpowiednie dla dzieci, ale również cały świat pełen mroku.
    Za Serią o Kubusiu może za bardzo nie przepadam, ale Muminki czytam do tej pory. Sama wychowałam się na tych seriach i uważam, że ubarwianie świata i pomijanie tych realnie negatywnych jego aspektów nie jest ani potrzebnym ani dobrym wyborem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz