Już wiemy, dlaczego warto przeczytać Verne'a i mieć go we własnej biblioteczce. Wydawnictwo Zielona Sowa postanowiło podarować czytelnikom tego bloga Pięćset milionów hinduskiej księżniczki. Aby wziąć udział w losowaniu tej książki, wystarczy w komentarzu odpowiedzieć na pytanie:
gdybyś otrzymał (człowieku) olbrzymi spadek, na co byś go wydał? :P
Na odpowiedzi czekam do niedzieli, 12 września, do godziny 21.00.
Powodzenia:)
PS
Anonimowych proszę o podpisywanie się imieniem lub pseudonimem:)
gdybyś otrzymał (człowieku) olbrzymi spadek, na co byś go wydał? :P
Na odpowiedzi czekam do niedzieli, 12 września, do godziny 21.00.
Powodzenia:)
PS
Anonimowych proszę o podpisywanie się imieniem lub pseudonimem:)
człowiek by wydał na mały biały domek z ogródkiem i malwami wokół ....pomarzyć
OdpowiedzUsuńHa, ha... to "człowieku" było dla feministek:P A ja wydałabym majątek podobnie jak TY:)
OdpowiedzUsuńJeśli byłby naprawdę olbrzymi...
OdpowiedzUsuńTo ośrodek wędkarski dla młodzieży :) Żebym mogła uczyć dzieciaki jak należy naprawdę obcować z przyrodą. :)
Na same przyjemności :)
OdpowiedzUsuńDom, książki, dużo książek no i rzeczy do wyszywania :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńruszylabym sladami moich ulubionych pisarzy, m. in. Camusa...chcialabym wchlonac w siebie klimat miejsc ich bytowania, tym samym wchlonac czastke samych pisarzy...a skoro o Verne mowa-podroz dookola swiata, ale nie trwajaca 80 dni...trwajaca cale zycie...ze smakowaniem roznych kultur, z obcowaniem z ludzmi, z 'przezywaniem'...i tak cale zycie...
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna, na domek z dużym ogrodem. Na spłachetek ziemi by móc uprawiać własne warzywa i owoce. Na mały kurnik. Na 13 kur. I na dużo marzeń, które jeszcze nadejdą :)
OdpowiedzUsuńNa podróże przede wszystkim i na jakiś mały domek, bo podróże podróżami, ale dobrze jest mieć dokąd wracać :)
OdpowiedzUsuńSpoko nie napisałam tego złośliwie :) tak jakoś :O)
OdpowiedzUsuńWybudowałabym dom z wielką biblioteczką...
OdpowiedzUsuńIlonsa
Kupiłabym własne mieszkanie lub domek. I w końcu byłoby mnie stać na dziecko...a może dwójkę i psa,najlepiej labradora biszkoptowego:)Ehh:)
OdpowiedzUsuńNa zakup wszystkich książek - fiction i non-fiction - dotyczących starożytnego Egiptu i wynagrodzenie dla chętnego, który podjąłby się zbudować dla mnie machinę do podróży w czasie. ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś się nad tym zastanawiałem. Doszedłem do wniosku, że jednak pieniądze to nie wszystko, ale owszem - są potrzebne do życia. Podzieliłbym je. Kupiłbym troszkę rzeczy dla przyjemności (książki, meble, podróże), a resztę oddałbym tym, którzy potrzebowali ich bardziej ode mnie. Tyle :)
OdpowiedzUsuńGdybym dostała olbrzymi spadek to po pierwsze kupiłabym nie taki mały domek z ogródkiem. W domu musiało by być miejsce dla dzieci(każdemu swój pokój + bawialnia ze sprzętem sportowym) i koniecznie biblioteka z fotelem do czytania:) W ogródku huśtawka, trampolina i karuzela. Oczywiście wypełniłaby bibliotekę po brzegi. A następnie zabrawszy ze sobą walizę z nowymi książkami wybrałabym sie w podróż dookoła świata.
OdpowiedzUsuńPs. dzieci pewnie uprosiłyby psa i kota :)
Julia
Część spadku przeznaczyłabym na wymarzoną podróż. Resztą podzieliłabym się z potrzebującymi dziećmi i porzuconymi zwierzakami.
OdpowiedzUsuńSpłaciłabym kredyt za mały,biały domek z wielkim ogrodem :)
OdpowiedzUsuńZadbałabym o to,że by moi rodzice wreszcie mogli zwiedzić świat.Ja jeszcze mam czas.
Ania
Na wycieczkę do Japonii! Zawsze marzyłam o tym, by zwiedzić kraj kwitnącej wiśni. :)
OdpowiedzUsuńA oprócz tego nakupiłabym sobie tyle książek, że nie miałabym gdzie ich pomieścić.
Kobieto z konkursami - dobre pytanie. ;-)
OdpowiedzUsuńPlany mam różne, ale jestem realistką i każde pieniądze mogłabym roztrwonić na książki, płyty z muzyką i płyty z filmami. Aczkolwiek przy dużych wydatkach na hobby potrzebowałabym dużego domu, żeby mieć gdzie je trzymać i wytrzymałych mebli, żeby się nie uginały od słodkiego ciężaru. ;-)
Obawiam się, że będę mało oryginalna:) Na to, na co i teraz jestem w stanie wydać absolutnie każdą sumę, czyli na książki, podróże i dobre jedzenie. Jestem taka nudna, wiem...;-)
OdpowiedzUsuńDuży spadek to duży kłopot - prawnicy, banki, przelewy, wreszcie: złodzieje, oszuści. Sporo osób angażuje się w taki pojedynczy przypływ gotówki:) Więc próbowałbym zrzec się spadku; gdyby to nie wyszło, to spróbowałbym pieniądze rozdać jakoś konstruktywnie, zachowując sobie jedynie kilka tysięcy na wycieczkę do Izraela.Na inne przyjemności wolę zarabiać samodzielnie
OdpowiedzUsuńDuży dom z wielką biblioteką pełną książek, których nie zdążyłabym przeczytać do końca życia. I podróż dookoła świata.
OdpowiedzUsuńskoro się starzeję to pewnie na dom, żeby mieć gdzie mieszkać :) Marzy mi się taki z dużym pięknym ogrodem w górach. No i oczywiście cześć przeznaczyłabym na książki. Ale żeby nie wykorzystywać wszystkiego dla siebie na pewno trochę pieniędzy podarowałabym któremuś z domów dziecka.
OdpowiedzUsuńwyprowadziłam się ostatnio z domu, jestem w finansowej ruinie, więc odłożyłabym tę kasę, by nie liczyć się z każdym groszem.
OdpowiedzUsuńCzęść przeznaczyłabym na koty, te ze schronisk. Resztę na jakiś dom i spełnienie marzeń być może banalnych - dobry aparat, czy podróż do Rosji.
OdpowiedzUsuńhej!
OdpowiedzUsuńJa wydałabym większość pieniędzy na podróże po Polsce i Europie. Oczywiście zabrałabym rodzinkę, a zwłaszcza dzieci:-) Nic tak nie uczy i nie kształci jak praktyka i doświadczenie.
pozdrawiam
życzę wszystkim powodzenia...w spełnianiu marzeń
iwona
mmamma
kupiłabym aparat z dobrym obiektywem i wygodny plecak, a potem zabrałabym całą swoją rodzinę – męża, syna, rodziców i dziadków - w podróż dookoła świata. Przemieszczalibyśmy się niespiesznie, smakując każdy kraj, miasto i wioskę po drodze, ale też zatrzymując się na dłużej, by zaspokoić nachodzącą nas tęsknotę za osiadłością. W ten sposób jak ślimak - miałabym cały swój dom ze sobą, będąc w drodze...
OdpowiedzUsuńAngie
Kupiłabym sobie kawał działki z lasem- w Bieszczadach albo na Mazurach, kupiła drewniany dom z kornikami i piwnicą na przetwory, i całą energię mogłabym wykorzystać na wyhodowanie największej dyni na konkurs dyń! A później z dyni- laureatki zrobiłabym mężowi i dzieciom ciasto dyniowe- w równie rekordowych ilościach, bo bardzo je lubią!!!!
OdpowiedzUsuń;-)
Olbrzymi spadek ? Hmmm, to dla każdego znaczy co innego ;-)
OdpowiedzUsuńAle gdyby faktycznie... to kupiłabym jacht i zabrała męża i dzieci w podróż dookoła świata; taką długą, niespieszną, z możliwością pobycia gdzieś tam. I do tych miejsc z dłuższym pobytem zapraszałabym rodziców, rodzinę, przyjaciół, zwłaszcza takich, którzy śpiewają i kochają szanty. A jakbyśmy się już najeździli, a dzieci podrosły wystarczająco, to one dalej w świat, a my do domku na Bornholmie, w małym urokliwym porcie... a w tym domku psy, fotel przed kominkiem i duuużo książek, cisza, szum morza, szanty w tle i od czasu do czasu odwiedziny wnuków...
Ponieważ na spadek się nie zapowiada, to pora się wziąć za robotę, żeby te marzenia miały jakieś szanse na realizację ;-)
BeataJ
Po zaspokojeniu własnych potrzeb poszedłbym w ślady Dolly Parton i ufundowałbym dla każdego 6-latka w mej gminie 2-3 książki do poczytania.
OdpowiedzUsuńMarcin R
domek nad ciepłym morzem albo mała ruderka w Prowansji i podróze dalekie, najdalsze, te na codzien wprost niewyobrazalne...
OdpowiedzUsuńale to wszystko mało realne bo wczesniej wydałabym wszystko na...
.... ksiązki
:D
najlepszego!
Nie będę oryginalna - przede wszystkim chciałabym kupić dom z pięknym ogrodem. Sporo pewnie bym odłożyła na przyszłość dla dzieci (wyjazdy, kursy, szkoły itp.). A to co by zostało wydałabym na podróże, książki, płyty, kino, teatr i inne "małe przyjemności".
OdpowiedzUsuńDuży spadek ...hym.. Tak między Bogiem a prawdą na dobrą sprawę zależy od tego w jakim momencie mojego życia by się to wydarzyło i na co aktualnie maiła bym chrapkę ;p
OdpowiedzUsuńZapewne tak jak większość postawiła bym sobie domek. Moim marzeniem jest by w tym domku obowiązkowo cudownie strzelało drewno w kominku w nie wielkim przechodnim pokoju, przez który można było by się dostać do mojej małej krainy. Niewielki pokoik z 3 oknami i ustawionymi szafkami od podłogi po sam sufit zapełnione książkami. Na środku stał by stoliczek na 3-ech nóżkach, a przy nim wygodny fotel i kanapa. Obowiązkowo na podłodze miękki dywanik, bo właśnie tam najlepiej się siedzi i słucha jak inna osoba czyta na głos książki.
Zapewne jednak dostając spadek, pełna ekscytacji porozdawała bym częściowo najbliższym w rodzinie i znajomym tak byśmy wszyscy razem mogli się z niego cieszyć. Wtedy kasy wystarczyło by mi na parę regałów skleconych z jakichś desek i ich niewielkie zapełnienie =]
juz dzisiaj bedzie wiadomo kto wygral?:)
OdpowiedzUsuńa moj syn 7 letni gdyby dostal olbrzymi spadek kupilby sobie wlasny park dinozaurow;))))
OdpowiedzUsuń