Dużą radość sprawiło mi czytanie o tym, że dzieci lubią się bawić. To taka oczywista oczywistość, więc kiedy nasze maluchy wymyślają swoje zabawy, przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Ale jeśli zasiądzie się choć na chwilę gdzieś z boczku i podpatrzy, i podsłucha jednego brzdąca czy dwóch, jak tworzą własne światy, odgrywają role, jak łatwo przychodzi im kreowanie nowej rzeczywistości bez specjalnych narzędzi – ot wystarczy patyk i kamyk… ach, serce rośnie! Ja uwielbiam podglądać swoje dzieci w trakcie ich indywidualnych psot:)
Autorzy W 200 zabaw dookoła świata! dają szeroki wykład o tym, dlaczego, w co i czym dzieci się bawią. W pierwszym rozdziale, dość teoretycznym, zwracają uwagę na to, jak zmienia się wraz z wiekiem sposób bawienia się dziecka – począwszy od zabaw funkcjonalnych, przez konstrukcyjne, po te z podziałem na role i wymagające zastosowania zasad. Drugi rozdział przynosi „przepisy” na konkretne zabawy, wśród nich teatrzyki, zabawy w kółku, zabawy językowe, zabawy kulkami, kulami i kręglami czy zabawy skoczne. Trzecia część z kolei to instrukcje, jak wykonać własnoręcznie zabawki – lalki, piłki, instrumenty czy nawet szczudła.
Wydaje mi się, że wielkie brawa należą się tu przede wszystkim tłumaczce. Miała nie lada zadanie do wykonania. Oryginalne wierszyki z różnych krajów (Finlandia, Turcja czy Australia) przetłumaczone zostały z wielkim smakiem. Nie tylko oddają sens, ale jeszcze pięknie się tu wszystko rymuje – tak jak powinno w wierszyku towarzyszącym zabawie! Kolejna sprawa, która zrobiła na mnie dobre wrażenie, to ta sugestia, że do zabawy potrzeba jedynie głowy pełnej pomysłów. Jednocześnie zawarte w książce propozycje są „pierwotne”, bardzo proste. Autorzy piszą w pierwszy rozdziale o tym, jak bardzo zaczęły się zmieniać warunki i sposoby zabawy dzieci z krajów i miast wysoko cywilizowanych. Architektoniczna zabudowa miasta uniemożliwia swobodną eksplorację przestrzeni.
Kultura zabawy ulicznej zamiera. (…) Ich miejsce zajmują media elektroniczne, na nowo definiujące świat zabaw dziecięcych. Podczas wielogodzinnego przesiadywania przed telewizorem lub komputerem nie mogą one dotykać, wąchać lub pojmować zmysłami tego, co oferuje żywy świat. W ten sposób dzieci doświadczają rzeczywistości jakby „z drugiej ręki”, zamiast pojmować go stopniowo dzięki własnym próbom i działaniom, dzięki własnym zmysłom. Ta nierówna proporcja pomiędzy nadmiarem bodźców z jednej strony, a brakiem możliwości fizycznego przetwarzania ich i poruszania się z drugiej – prowadzi do zaburzeń percepcji i nieprawidłowości motorycznych.
To kolejna gorzka diagnoza dotycząca sytuacji naszych dzieci, którą wyczytuję z książek ostatnimi czasy. Smutne to, ale też nie ma co udawać – prawdziwe.
Możesz kupić W 200 zabaw dookoła świata!
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 222
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Jedność
Wymiary: 15.5 x 21.5 cm
ISBN: 978-83-7442-859-0
Twój post przywołał wspomnienia moich dziecięcych zabaw na peryferiach cywilizacji: wśród łąk, sadów, rozległych podwórek, kiedy nie było jeszcze strzeżonych osiedli i tylu niebezpieczeństw, które obecnie czyhają na najmłodszych. Ciekawa książka. :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że znów tu zajrzałaś:)
OdpowiedzUsuń200 zabaw dookoła świata ;P Ciekawe ile ja bym naliczyła w swojej pamięci zabaw z lat dzieciństwa ;)
OdpowiedzUsuń