Bardzo cieszy mnie fakt prowadzenia tego bloga (wolę tę formę zamiast „blogu”). Między innymi dlatego że pozwala mi wracać do dzieciństwa – do wspomnień, marzeń, przypomina mi o refleksjach, wrażeniach i sposobie odbierania świata wówczas. Więc gdy byłam małą Moniką kochałam słonie i misie koala. Zaczęło się od tej zawieszki, którą dostałam z jakiejś okazji. Ten „złoty” słoń obiecywał mi mnóstwo niesamowitych przygód – intrygował mnie czerwono-żółty dywanik i zielone nakrycie łba. I oczywiście oczarowało mnie „świecące” cyrkoniowe oko. A potem było W pustyni i w puszczy. Och, to biedne zwierzę – takie bezbronne, choć takie silne. I jak się cieszył na widok Nel…
Uwielbiam słonie do dziś – za ich majestatyczność i spokój. Tym, którzy darzą to zwierzę podobną atencją, polecam „Świerszczyka” ze słoniem:)
Strona "Świerszczyka"
O! Wychowałam się na Świerszczyku i Misiu:)
OdpowiedzUsuńNa strychu odkryłam niedawno dwa egzemplarze z lat 60-tych. Oj, muszę koniecznie kupić egzemplarz syneczkowi!
Oh tak! Pamiętam, jak z niecierpliwością czekałem na przyjście mamy z pracy z nowym Świerszczykiem, w późniejszej młodości był jeszcze Sztandar młodzieży, To były czasy!
OdpowiedzUsuń