Czy mieliście kiedyś do czynienia z paskudkami? Och, pewnie pytacie, co to są te paskudki i to w dodatku słowiańskie? To takie strachy, duchy, które naszym prapraprzodkom, Słowianom (ostatnio temat na nowo wyzyskiwany, nieraz kontrowersyjnie – hihi), uprzykrzały życie – nie pozwalały spać, żniwiarzom przeszkadzały pracować, skwasiły mleko albo w lustrze maszkarę pokazywały ładnej pannie. Takie upierdliwe stworzenia.
Z paskudkami mogliście się spotkać w baśniach i legendach. Ja pamiętam Południcę z utworu Bolesława Leśmiana „Świdryga i Midryga”. Zdarzyło mi się (!) też czytać „Wiedźmina” i tam niektóre z postaci mitologii słowiańskiej można spotkać. Ale patrząc na ich obecność w kulturze polskiej, trzeba szczerze przyznać, że marny ich żywot i nikłe nimi zainteresowanie. A może szkoda?
Magdalena Mrozińska i Maria Dek pomyślały, że warto wrócić do tych postaci. Miały jednak założenie, aby słowiańskie strachy nieco oswoić, tym bardziej że książka skierowana jest do dzieci. Dlatego paskudki musiały się odnaleźć w bardziej współczesnych, ale też i lekko absurdalnych realiach. Koniec końców, budzą sympatię dziecięcego czytelnika. Kogo więc możemy na łamach książki spotkać? Mamunę, która wszystko wszystkim zamieniała, Gnieciucha, który wpadłszy w beczkę śledzi, wygodnie sobie siedzi i Wciąż do niego nie dociera, / skąd ta gęsta atmosfera. Potem mamy Dytka, który w lustrze ładnym pannom stroi miny bardzo brzydkie, Wietrznicę, co to ma dosyć, / że jej wiatr wciąż targa włosy. Zaś Kłobuk – ten straszek / to podstępny złodziejaszek, a skrzat JAROSZEK w dniu schwytania / zmienia się nie do poznania. Płanetnicy wpływali na pogodę, dlatego:
Nie złość się na PŁANETNIKÓW
za kałuże na chodniku.
Wyjątkowa ich natura
- ciągle chodzą z głową w chmurach!
Błędnik nawet niedźwiedzia umiał wywieść w pole, szczere pole, a Świecek Niedaleko zaś leszczyny / sączył koktajl z koniczyny. I na koniec para dziwnych koleżanek – Południca i Północnica, które choć kłócą się piekielnie, / to przyjaźnią bardzo wiernie. Zaserwowałam Wam taki ogrom cytatów, żebyście choć trochę zakosztowali języka Magdaleny Mrozińskiej. Być może na fali lektury „Baśni i legend polskich” będąc, a może z tęsknoty za piękną polszczyzną – nie potrafię dość się wierszami Mrozińskiej nacieszyć. Pięknie tu brzmią wszelkie typowe dla Słowian głoski. Brzmią, grzmią, syczą, drżą, szumią… Tworzą atmosferę. Doskonale nadają się do zabaw językowych (jeśli macie dzieci z problemami logopedycznymi), doskonale na język uwrażliwiają po prostu. Zawsze kiedy czytam wiersze dziecięce współczesnych autorów, mam ten lęk o rym i rytm. Że się autor na nich poprzewraca. Ale Mrozińskiej się to nie zdarza. Jej słowa płyną. I znów – jak w przypadku najlepszych poetów dziecięcych – wywołują w czytającym pasję recytatorską.
Obrazy Marii Dek są niedopowiedziane. Jak gdyby się ukrywały. Uważam to za rzec cenną, bo zmuszającą oglądające dziecko do poruszenia wyobraźni. Mój Janek natrzaskał chyba z siedem własnych wyobrażeń dytka (obrazki zostały u babci; wkleję innym razem). Chyba właśnie o to w dziecięcej książce chodzi?
Rzadko mamy okazję czytać, jak pracuje ilustrator. Bardzo mi się spodobała wypowiedź Marii Dek dla Kopca Kreta – bloga Macieja Gierszewskiego. Maria mówi tak: „Wszystko rysuję na tekturze lub kartonach z fakturą, wycinam, a następnie skanuję gotowe części ilustracji. W komputerze bawię się tymi elementami – zmieniam trochę kolory, lekko je ścieram, żeby uzyskać przezroczystości, nakładam dodatkowe faktury, które wcześniej narysowałam (wszechobecne kreseczki). Staram się, żeby ilustracje zachowały tradycyjny wyraz, bardzo nie lubię prac w całości stworzonych w komputerze. Czasami coś krzywo przytnę, ołówek lub kredka zboczą z „trasy” rysunku i dzięki temu powstaje coś naturalnego, z gestu”.
O „Paskudkach słowiańskich” napisali już chyba wszyscy blogerzy książkowi:) Myślę, że w pełni książka ta zasłużyła na to, by o niej mówić.
Możesz kupić tutaj: Paskudki słowiańskie
Ilustracje: Maria Dek
Wydawnictwo: Myślanki
Wymiary: 270 x 205 mm
Liczba stron: 32
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-62755-56-1
Ja nie napisałam jeszcze ;) Ale bardzo jestem ciekawa tej książki, bo od bardzo dawna brakowało mi tego typu pozycji obok łatwo dostępnej mitologii greckiej i rzymskiej.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością będę czekać na rysunki Dytka, które stworzył Janek:)
OdpowiedzUsuńWow, jako matce i archeologowi - nie pozwolę sobie przejść obojętnie obok tej książki! Dzięki za podsunięcie mi tej publikacji "pod nos" :D
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie:)
UsuńCieszę się, że Ci się podobało! Dobrze wyszła Myślankom ta książka - harmonia treści i polskiej mowy (poniekąd patriotycznie ;) ). Podbijam to, co dwa komentarze wyżej: zamieść prace, które zainspirowała książka!
OdpowiedzUsuń