Warto się dobrze zastanowić przed zakupem „NIEkalendarza”! Osoby uwielbiające nastrojowy klimat jesiennej szarugi mogą poczuć się z tą publikacją wytrącone z NIErównowagi. Pracownicy korporacji mogą się zaangażować w ćwiczenia grafomotoryczne do tego stopnia, że NIE oddadzą się pracy w takim stopniu, w jakim się od nich wymaga. Praktyczne porady mogą spowodować, że zacznie czytelnik używać przedmiotów NIEzgodnie z ich przeznaczenie, zaś sugerowane prognozy pogody mogą NIEskutecznie się sprawdzić.
Jeśli jednak jakaś siła sprawcza (na przykład czytane tutaj słowa) zmusi Was do zakupienia tej NIEpoważnej publikacji, oto co należałoby wcześniej zrobić.
1) Przede wszystkim wyrzucić z plecaka zapleśniałe kanapki i przygotować miejsce na ten NIEnotes.
2) Przygotować zestaw długopisów, żeby domalować adiunktowi Kwasowi fryzurę na stronie w okolicach 31 lutego, a mapę myśli w mózgu profesora Kurzawki na stronie przed 1 kwietnia.
3) Przypomnieć sobie ważniejsze dzieła literatury polskiej, a także odświeżyć nieco wiedzy o języku, aby później sprawnie wziąć udział w zabawach językowych („Kobyła ma mały bok” można też przeczytać od końca).
4) Odświeżyć sobie biogramy Kwasa i Kurzawki (zabierając z biblioteki rzecz o grzebieniu i rękawiczce), ponieważ pozwoli to zrozumieć powody zajęcia przedostatniego miejsca (ostatniego nie było) w osiedlowym konkursie „Mój schludny kącik” (ten trudny do zaakceptowania fakt przybliżają nam niestety cztery opowieści, które zapodziały się wydawcy między kolejnymi stronami kalendarza).
5) Zastanowić się, gdzie i kiedy warto byłoby wykorzystać podręczne rozmówki, a w szczególności takie zwroty, jak: (po hiszpańsku) „Przepraszam, gdzie jest wejście na widownię?” czy (po estońsku) „Mój mostek wypadł. Czy myśli pan, że można go zamocować?”.
6) Dokupić błyszczyk, aby wraz z „Błyszczkiem towarzyskim” zrobić jak najlepsze wrażenie.
7) Nabyć ramki, by oprawić plakaty, takie jak ten.
I kilka innych rzeczy warto byłoby zrobić, ale to już pozostawiam Państwa wyobraźni i zapotrzebowaniu.
Ilustrator: zacny Paweł Pawlak
Wydawnictwo: Czerwony Konik
format: wystarczający, 17x24 cm
ilość stron: 128 (zawsze za mało)
oprawa: twarda, ale giętka :)
rok wydania: 2014
ISBN: 978-83-933934-7-3 (?)
Kurcze, a dla dzieci to cudo, czy dla starych koni, jak ja? Bo chętnie przygarnę :)
OdpowiedzUsuńDla starych koni koniecznie.
OdpowiedzUsuńjak ilustrował Paweł Pawlak, to koniecznie muszę się książce przyjrzeć z bliska.
OdpowiedzUsuńtrzeba by użyć słowa "zmajstrował" :)
OdpowiedzUsuńChcę bez względu na wszystko :)
OdpowiedzUsuńREWELACJA! Chcę, chcę, chcę:)
OdpowiedzUsuń