„Czerwony i Zielony” oczywiście może być czytany jako książka o zasadach ruchu drogowego i tym, że nie wolno ich naginać. To chyba najprostsze odczytanie tej historii o sygnalizatorze świetlnym. Oczywiście można tę opowieść odczytać jako rzecz o odpowiedzialności za powierzone nam zadania, ale też o odpowiedzialności za drugiego człowieka.
Jednak ja, kiedy czytałam historię Gabriela Gaya, myślałam o tym, że wielu z nas jest Czerwonym, a wielu – Zielonym. I że ja chyba mam w sobie więcej z Czerwonego. Czerwony ma silne poczucie obowiązku, nie łamie narzuconych zasad, potrafi się rozpalić w emocjach do Czerwoności. Ponieważ zawsze jest na posterunku, na końcu to na niego spada (czy spada? Czy raczej zostaje powierzone?) pomaganie drugiemu. Zielony jest ciut dziki. Zasady są, ale czasem po to, żeby je złamać. Zielony jest gotowy ryzykować, nie trzyma go prawo, dlatego ma wciąż nowe, ciekawe doświadczenia. Jest zielonym optymista. Ale czasem ryzykuje więcej, żeby uratować mniej. Ryzyko wiąże się też z tym, że porządnie można się poturbować. I kiedy nie masz przy sobie jakiegoś Czerwonego… biada ci, Zielony.
Streszczenie znajdzie na innych stronach :P
Ciekawa jest finalna konstatacja Gaya: „Czerwony i Zielony, dwa ludziki zamieszkujące nowy sygnalizator świetlny, są bardzo zadowolone ze swojego domu”. Bo Czerwony i Zielony są stworzeni dla siebie, by być razem. Szaleństwo Zielonego pozwala Czerwonemu doświadczyć nowego, stałość Czerwonego daje Zielonemu poczucie bezpieczeństwa.
Zdecydowane kolory i pewna bylejakość ilustracyjna mieszczą w sobie wiele emocji. Na każdej stronie coś się dzieje, co budzi żywą reakcję czytelnika. Jeśli jest nim dziecko, będzie patrzyło zdziwione.
Możesz kupić tutaj: Czerwony i Zielony
Wydawnictwo: Widnokrąg
Wymiary: 205 x 230 x 8
Oprawa: Twarda
Rok wydania: 2014
ISBN: 9788393865208
Komentarze
Prześlij komentarz