Wakacje z Anią z Zielonego Wzgórza - część 2

Podróż na Wyspę Księcia Edwarda. Podróż do Avonlea 



Wyspa Księcia Edwarda (ang. Prince Edward Island) – najmniejsza i najmniej ludna, lecz jednocześnie najgęściej zaludniona (25,3 os./1 km²) prowincja Kanady. Prowincja obejmująca całą powierzchnię wyspy leżącej w Zatoce św. Wawrzyńca. Największym miastem prowincji jest jej stolica Charlottetown. Drugim co do wielkości miastem jest Summerside. Prowincja połączona jest ze stałym lądem mostem – Most Konfederacji (w okolicach Summerside) z Nowym Brunszwikiem oraz połączeniem promowym Charlottetown z Nową Szkocją. (za wikipedia.pl)




Zielone Wzgórze, Avonlea, Wyspa Księcia Edwarda to miejsca równie ważne, jak same losy Ani Shirley. Przyroda staje się jednym z bohaterów, stale obecna w myślach głównej bohaterki.
Mówi tak:

Klony to są (…) towarzyskie drzewa (…) – wiecznie szepczą (…) do nas.

(…) czytałam kiedyś, że jeśliby nawet róża miała inne imię, pachniałaby równie rozkosznie, ale trudno mi w to uwierzyć. Sądzę, że nie byłaby tak wspaniała, gdyby się nazywała ostem lub kapustą.

Las był chyba pierwszą świątynią Boga. W lesie opanowuje człowieka nastrój uwielbienia i czci. Kiedy jestem wśród sosen, zdaje mi się, że zbliżam się do Boga (…).

(…) lubię dawać pieszczotliwe nazwy wszystkiemu, nawet kwiatom. (…) wtedy są bardziej zbliżone do ludzi. Skąd wiemy, czy pelargonii nie jest przykro, że ją nazywają tylko pelargonią.

Litościwy Ojcze Niebieski, dziękuję Ci za Jezioro Lśniących Wód, za Białą Drogę Rozkoszy, za Królową Śniegu i za Jutrzenkę. Jestem Ci za to naprawdę niewymownie wdzięczna. To są wszystkie dobrodziejstwa, jakie sobie w tej chwili przypominam i za które Ci się należy podziękowanie. Co się tyczy moich życzeń, jest ich tak wiele, że w tej chwili nie starczyłoby mi czasu na wyliczanie ich. Wymienię więc tylko dwa najważniejsze. Pozwól mi pozostać na Zielonym Wzgórzu i uczyń mnie piękną, gdy dorosnę. Pozostaję z szacunkiem Twoja Ania Shirley.


Jeśli chcecie bliżej zapoznać się z Wyspą, zapraszam Was do odwiedzenia bloga Bernadety Milewskiej - Kierunek Avonlea. Autorka szczegółowo, z pietyzmem opisuje swoje podróże śladami Ani.

A dziś zachęcam do tego, żeby odkryć okolicę, w której mieszkamy. Na pewno i ona ma swoje urocze zakątki. Znajdź „swoje Avonlea” i sfotografuj je. Możesz stworzyć album swoich ulubionych miejsc. Może zechcesz przesłać mi swoją opowieść (zdjęcia) o ulubionych zakątkach, miejscach,które kochasz, w których odpoczywasz. Mogłabym opublikować na moim blogu "Twoje Avonlea".

A tu kilka MOICH miejsc:)

Wrzosowisko, które rozciąga się za moim rodzinnym domem.


 Za domem zaczyna się też las z uroczym jeziorkiem, nazywanym przez nas Finderką. Na zdjęciu poniżej zwykły pieniek, który jednak w mojej wyobraźni wcale nie jest taki zwykły.


Kiedy się przeprowadziliśmy do naszego własnego domu, bardzo mnie ucieszyło bliskie sąsiedztwo lasu. To widok z okna pokoju mojej córki. Jesienny las jest przepiękny.


A z naszej sypialny przy dobrej widoczności widać góry, ale także kominy, które nocą tajemniczo świecą, a o poranku też potrafią magicznie wyłaniać się z mgieł.


 Te widoki nie są do końca moimi. Należą do męża. Ale za jego sprawą także i ja zakochałam się w wiejskich klimatach, wysokich topolach i łanach zbóż.




Komentarze

  1. Piękne te twoje miejsca. Szczególnie wrzosowisko :) Ja takie miejsca odkrywam właśnie u teściów na Podkarpaciu i marzę o własnym domu w tym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz