Silvie Sanža, Milana Stary "Fach, że ach! Od smykałki do profesji…"


Niejednemu licealiście przydałaby się taka książka jak „Fach, że ach!”. Stoisz przed dylematem, jaki zawód wybrać? Zastanów się, w jakim środowisku chciałbyś pracować – może w galerii handlowej? Albo na kosmodromie? W atelier? Na statku? Lotnisku? Farmie? Do wyboru masz siedemnaści miejsc. Jak już się mniej więcej zdecydujesz – hop do odpowiedniej strony. Dobrze – ja chciałbym pracować na farmie. Lubię przyrodę, lubię się ubrudzić, pasuje mi praca fizyczna, do tego sama mogę decydować, co kiedy zrobię – tak mi się przynajmniej wydaje, jeśli idzie o pracę w wiejskiej zagrodzie. I co my tu mamy? Agronom, zootechnik, ogrodniczka, pszczelarz, traktorzysta, rolnik, leśnik i leśniczy… ale także hodowczyni drobiu (?), robotnik rolny (?), rybak stawowy (?) i woźnica (?). Szczerze mnie te ostatnie dziwią, bo czy taki woźnica faktycznie jest w stanie zarobić na chleb? A hodowczyni drobiu to jednak musiałaby mieć potężną kurzarnię, bo z takiej malutkiej zagródki na cztery kury to wielkiego biznesu nie będzie. No dobra – zmanierowany dorosły, który wyobraża sobie, że zarobi miliony…:) Następna strona może dopowie coś do zawodów. Więc woźnica został opisany tak: „Tam, gdzie nie można dotrzeć traktorem, używa się zaprzęgu konnego. O konie dba woźnica. Czyści je karmi i poi, sprząta stajnię, naprawia uprzęże”. Cóż, ciekawe ile polskich farm ma swoich woźniców. Ja w każdym razie widzę siebie w roli ogrodniczki, która „pracuje w ogrodzie. Zajmuje się roślinami ozdobnymi, warzywami i drzewami owocowymi”. Łatwo mi poszło:)


Książkę przeglądały moje dzieci wielokrotnie. Raz pokazywały ją też fizjoterapeutce, która przychodzi do Antka na rehabilitację. Ania od razu wyłapała dużą nieścisłość. Fizjoterapeuta raczej nie ma takiej MOCY, żeby usuwać wady wrodzone. Pojęcie wad wrodzonych jest bardzo szerokie i w jego ramach mieści się też wspólny kanał przedsionkowo-komorowy (wada serca) naszego Antka. Z tym mają problem sobie poradzić nawet kardiochirurdzy. Dobrze, dobrze, znów się czepiam. Dzieci tego nie wychwycą.


Co w „Fachu…” jest dobre, to z pewnością subtelne poczucie humoru. Ilustracja na rozkładówce to szereg pomniejszych scenek. Milan Stary pozwala sobie na dowcip. Na lekcji chemii nauczyciel z włosami na Einsteina rzuca pytaniem: „O rety! Skąd ten dym?” a uczeń z pierwszej ławki zachęca kolegów: „Szybko, uciekajmy!”. Te drobne smaczki sprawiają, że publikacja ma lekki charakter, a jej edukacyjny wymiar zostaje nieco przysłonięty. Oglądania jest tu co niemiara .





Przekład: Bogumiła Nawrot 
Oprawa: Twarda
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Bajka
ISBN: 978-83-61824-96-1

Komentarze

  1. Właśnie zamówiłam, czekamy na przesyłkę! Ciekawa jestem wrażeń moich i chłopaków!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz