Pomysł, aby dzieciom (i dorosłym) pokazać, jak ważne jest to, co jemy – jest zgoła szlachetny i wart wspierania. Zobaczywszy książkę w bibliotece dla dzieci, wzięłam ją do ręki z wielkim zapałem i przekonaniem, że trafiło mi się coś wyjątkowego i dobrego. Cóż za zawód! Lukrecja – główna bohaterka – jest tak antypatyczna, że ja nie umiem jej polubić. I niestety – jak to się dzieje często w zetknięciu z kimś przemądrzałym – mam ochotę zrobić jej na złość (i chyba robię tą recenzją). Czym mnie tak drażni? Sądami, krytycznymi uwagami, brakiem empatii. To nie jest tak, że Lukrecja nie ma racji. To jest tak, że powinna trochę wziąć na wstrzymanie lub połknąć coś na przeczyszczenie.
Lukrecja jest oczywiście doskonała – chrupie orzeszki, marchewki i lubi Krzysia. Tylko jakoś nie przeszkadza jej to tego Krzysia wiecznie krytykować. Powiem Ci, Lukrecjo, długo to ty w małżeństwie nie wysiedzisz! „Krzyś myśli tylko o jednym…”, „A może Krzysio, jak dorośnie, zostanie zaprogramowanym robotem? Przestanie samodzielnie myśleć i zrobi lub zje wszystko, co zobaczy w telewizji i w reklamach”, „Czy Krzyś wyłysieje i obrośnie grzybami? Wtedy zrozumiałby, jak jego skóra pokazuje, że sztuczne jedzenie naprawdę szkodzi dzieciom”, „Czy Krzysztof będzie miał zęby jak jego tata?”… O matko! Dostaje się też rodzicom Krzysia – wiadomo! To oni są odpowiedzialni za nawyki żywieniowe swoich dzieci. W finale bohaterka zastanawia się nawet: „A może Krzysio potrzebuje miłości?”. No cóż… jakoś Lukrecja też o mamie czy tacie nie wspomina. Wiecznie tylko „ciocia mówi” i „ciocia mówi”… Lukrecja opowiada też o konsekwencjach jedzenia cukru i innych śmieci. „Wujek Krzysia wyhodował w jelitach potwora. To nowy twór nazywany rakiem”.
Większość rozkładówek ma negatywny wydźwięk. Tych ze wskazówkami – jak zamieniać słodkie przekąski tymi zdrowymi, o owocach, wodzie – zdecydowanie tu brakuje. Tym bardziej dziwi, że na wewnętrznych stronach okładek gęsto ubity tekst z dekalogiem zdrowego żywienia. Szkoda że autorka nim się po prostu nie zajęła!
Żal mi Krzysia. Chyba wezmę czekoladę i pójdę się z nim podzielić… na złość Lukrecji!
Ilustracje: Anna Manna Poznańska
Oprawa: półsztywna ze skrzydełkami
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-941798-1-6
Wydawnictwo: Kasza Manna
Dzieci nie jedzą śmieci ;-D
OdpowiedzUsuńTak to prawda :-p
Usuń