Sven Nordqvist "Findus się wyprowadza"


Uwielbiam Pettsona i Findusa (tak pewnie zaczyna się większość recenzji książek z tymi bohaterami). Za poczucie humoru, dystans, ich wzajemną przyjaźń i wyrozumiałość. Uwielbiam też Nordqvista. Za przeogromną wyobraźnię, absurd, drobne szczegóły. Opowieść o staruszku i kocie to zaledwie wstęp do świata nieco zwariowanej fantazji Nordqvista. Upust temu, co mieści jego głowa, Sven dał chyba najmocniej w „Gdzie jest moja siosta?” – która jest jedną z moich ulubionych współczesnych książek dla dzieci. Także i w historii o wyprowadzającym się Findusie (mamy też „Pettsona na biwaku”) znajdziemy te intrygujące szczególiki, postaci tyci-tyci, które tworzą alternatywną opowieść. Czekając na lekturę Nordqvista, tak naprawdę czekam właśnie na ten świat „obok” akcji głównej.

Skoro byłam, by czytać w grupie córki, poszłam też czytać w grupie młodszego syna – cztero- i pięciolatkom. Zabrałam tę właśnie książkę. Ciekawe mam obserwacje! Po pierwsze, maluchom w tym wieku trudno puścić wodze wyobraźni. Na pytanie: jak myślicie, kto to? co oni robią?,



dają odpowiedzi bardzo racjonalne. Mam wrażenie, że trzeba im pomagać otwierać tę furtkę do krainy fantazji, gdzie wszystko może się wydarzyć. Zupełnie jakby nie wiedziały, że z książką tak można, że książki są także po to, by się (z nimi) bawić.

Po drugie, nie rozumieją, że tu kot został uchwycony w ruchu.


Dla nich ten obrazek przedstawia wiele kotów. Próbowałam im „po dziecięcemu” tłumaczyć, że Findus jest tak ruchliwy, że Pan Malarz nie zdążył go dobrze namalować na łóżku, gdy ten już był w powietrzu.

Marzyłyby mi się takie zajęcia w przedszkolu i w szkole (!!!) z pracy nad wyobraźnią. Tymczasem szczególnie w szkole tę wyobraźnię skutecznie w dzieciach zabijamy. Może gdybyśmy ją mieli lepiej rozwiniętą, nasze dorosłe życie byłoby ciekawsze i w jakimś sensie lepsze?

 Możesz kupić tutaj: Findus się wyprowadza

Wydawnictwo: Media Rodzina
Wymiary: 210 x 297
 Oprawa: twarda
 Ilość stron: 26
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7278-842-9

Komentarze

  1. Nie znałem tych opowiadań zamuwie sobie.
    Twój blog został nominowany w Liebster Blog Award, szczegóły u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam że Cie poprawiam ale pisze się "zamówię".

      Usuń
    2. Dziękuję, ale mnie te zabawy blogowe nie kręcą. Poza tym mam mało czasu, więc przed komputerem staram się wykorzystać czas na maksa na to, co potrzebuję.

      Usuń
  2. Jestem zdziwiona, że jest tyle recenzji na temat książek dla dzieci, sama bym się chyba w tym nie odnalazła. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie! W księgarniach można się kierować tym, co na okładce, ale często dziś i okładka jest bardzo myląca. Na szczęście blogerzy robią tę krecią robotę...:):P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz