Maria Ewa Letki "Czarusia"


Mam wielką słabość do Marii Ewy Letki. To autorka, która potrafi w prostej opowieści skryć wielkie i głębokie prawdy o człowieku. Zachwyciły mnie swego czasu Zaczarowane historie i Diabełek – opowieści naprawdę mądre, choć z elementami humoru, to jednak nastrajające do refleksji. Czarusia jest pod tym względem pozornie inna. Prawdopodobnie także dlatego, że wpisuje się w cykl „Lubię bajki” wydawnictwa Bajka. Znajdziemy w tej kolekcji proste historyjki pisane w krótkich odcinkach. Są sympatyczne i nieco zabawne, ale nie doszukiwałabym się w nich drugiego dna.

Czarusia to również opowieść w odcinkach. Jej bohaterką jest czarownica Czarosława, która pewnego dnia stwierdza, że byłoby miło znów być dziewczynką. Co to dla czarownicy? Jedno zaklęcie i problem z głowy. Nasza Czarusia szybko zaprzyjaźnia się z dziewczynką o imieniu Natalka i od tego dnia spotykają się i bawią codziennie. A to jeżdżą na rowerku, a to gonią zaczarowaną, niesforną piłkę, a to opiekują się maleństwami (Natalka braciszkiem, a Czarusia Rokitkiem i krasnoludkami), a to dzieci z przedszkola odwiedzają Czarusię w jej zaczarowanej chatce…

Wszystko u tej autorki byłoby dość zwyczajne, gdyby nie kilka niuansów. Na przykład Czarosława bywa smutna. I to nie byle jak, ale głęboko, egzystencjalnie niemal. Albo Czarosława daje w prezencie urodzinowymi gliniane, lekko obtłuczone gąski i gęsiarkę, którymi bawiła się w dzieciństwie, bo lepszego prezentu znaleźć nie może w żadnym sklepie. Bo… Czarusia to opowieść o starości, która to starość rozumie dzieciństwo najlepiej. 


Możesz kupić tutaj: Czarusia  

Ilustracje: Beata Zdęba
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 56
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: Bajka 
Wymiary: 23.0 x 22.5 cm
ISBN: 9788361824381

Komentarze