„Poczytaj mi, mamo. Księga czwarta”


To już czwarta część… kto by pomyślał… Dopiero, co czytaliśmy pierwszą i wydawało nam się, że czekać na drugą cały rok będzie okropnie trudne. A tymczasem przeczytaliśmy i trzecią, i nawet zdarzyło nam się czytać „jeszcze raz”. Znak, że czas upływa. Nie wiem, jak u Was, ale w naszym domu – tak jak niegdyś dla nas – znaki koniczynki, motyla, domku, stały się rozpoznawalne. No może doszedł jeszcze jeden element rozpoznawalny – aksamitna okładka. „O, nowe Poczytaj mi, mamo. Poczytasz nam?”… i czytam, będąc ciekawą dwóch rzeczy. Pierwsza – co tym razem znajdziemy. Druga – które opowieści przypadną któremu z moich szczególnie do serca.

Tym razem znaleźliśmy klasyków albo inaczej – prawdziwe starocie.

Jest Konopnicka ze swoim „Stefkiem Burczymuchą”. Ilustrował Włodzimierz Terechowicz. Tekst, którego zakończenie dzieci bardzo dobrze znają. Jednak po raz kolejny z emocjami przyglądały się przechwałkom bohatera szczegółowo i dość realistycznie zobrazowanym. Dodam też, że to genialny tekst do interpretacji głosowej. Ja w każdym razie uwielbiam być Stefkiem. Ponosi mnie do tego stopnia, że zaczynam wymachiwać rękoma…:P
Drugi z klasyków to „Chory kotek” Stanisława Jachowicza z ilustracjami Marii Uszackiej. I to drugi z tekstów, który dzieci znają doskonale i prawie na pamięć, więc „czytają” ze mną. Czytany po wielokroć przez babcię, która z kolei doskonale udaje i doktora, i chorego kotka. Mam wrażenie, że też wiele razy czytany w przedszkolu. Tu, co ciekawe, także tekst został wpisany w ilustracje (jest ich integralną częścią).


Ulubiony tekst mojego syna-melancholika nosi tytuł „Piernikowy rycerz”. Tekst Hanny Łochockiej z ilustracjami Anna Stylo–Ginter. Przygody rycerza mało tu rycerskie. Stanowią rozwinięcie tej myśli, że „w toruńskich piernikach od wieków kryją się czasem najróżniejsze moce i czasy…”

„Niezwykłe zdarzenie” Ryszarda Marka Grońskiego z kolei najbardziej spodobało się Marcie. Myślę, że znacznie przyczyniły się do tego kwietne obrazy Krystyny Michałowskiej. To opowieść rodem z krainy snu. „Oto na przykład – szedł LISTONOSZ. Dźwigał ciężką torbę, wypchaną listami i przesyłkami. Spojrzał i aż się zachłysnął: zamiast torby niósł kosz bzu”. Jest jeszcze fragment o milicjancie, który zamiast pałeczki trzyma czerwony goździk i o komendancie straży pożarnej, któremu z ust wypada bukiet pierwiosnków. Wyobrażam sobie, jak ten tekst czytało się w PRL-u. Ale i dzisiaj, mam wrażenie, może on spełniać swoją rolę odrywającą od rzeczywistości.

„O Ali, Wojtku, Kocie i rysowaniu na płocie” Marii Łastowieckiej jest tekstem zdecydowanie wychowawczy. Opowiada nam o dzieciach, które się pokłóciły i w złości niezbyt ślicznie siebie odmalowały na sztachetach. Co z tego wyniknie, jeśli wtrącą się wiatr, krzak bzu i kot?

Sympatycznie rodzinę przedstawia Piotr Wojciechowski w „Błękitnej tajemnicy”. Jest tajemnica, jest fajna postać ojca, są trzy dzielne siostry. To chyba moja ulubiona poczytajka w tym tomie:)

Prosta historyjka o misiu, który wyszedł na „Pierwszy spacer” (Marii Łastowieckiej), uświadamia, jak niewiele trzeba, by stworzyć dobrą opowieść. Podobnie zresztą jak „Pomysł” Joanny Papuzińskiej – rzecz o chłopcu, co to mu się nie chciało ubrać samemu i sobie wymyślił, że czary mu pomogą.

Przypomniano też opowieść Sławomira Grabowskiego i Marka Nejmana „Nie zjem cię, jak opowiesz”. Tym razem jest zabawnie za sprawą pewnego kornika, który ma ochotę zabrać się za drewniany żaglowiec. Jednak czym jest słowo i dobra opowieść… może uratować cię przed pożarciem:)

Na zakończenie spotykamy się jeszcze raz z Marią Konopnicką i jej wesołym wierszem „Parasol”.

To udany tom. Jak chyba wszystkie – w mojej opinii.

Możesz kupić tutaj: Poczytaj mi, mamo. Księga czwarta

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia 
Wymiary: 165 x 215 x 21
Oprawa: twarda
Rok wydania: 2013
ISBN: 9788310124524

Komentarze

  1. Wypożyczyłam z biblioteki pierwszy tom i jestem zachwycona nie tylko ja wspomnieniami ale i zachwytem i wsłuchiwaniem się moich córek.

    OdpowiedzUsuń
  2. A moja ulubiona historia to "O Ali, Wojtku i kocie i rysowaniu na płocie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście "Stefka Burczymuchę" też lubię. Ulubiony wierszyk z mojego dzieciństwa.

      Usuń
  3. Mam sporo książeczek z tej serii w ich pierwszym wydaniu. Czyta je już drugie pokolenie dzieci i niektóre są w stanie "agonalnym" po tysiąc razy kartkowane, klejone i łatane. Te opowiadania rzeczywiście mają swój urok i dzieci je lubią. Ja gorąco polecam :)
    Pozdrawiam! Cz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz