Roksana Jędrzejewska-Wróbel „Jeleń”


Trochę nam Roksana Jędrzejewska-Wróbel kazała poczekać na nową książkę i nowy pomysł. Ostatnio przecież mieliśmy do czynienia głównie ze wznowieniami (Kamienica, cykl o Florce, Sznurkowa historia). Jeśli się więc nie mylę – „O Melanii, Melchiorze i Panu Przypadku” z 2013 roku to ostatnia z książek tej autorki. Teraz już przedostatnia. Bo mamy „Jelenia”. Jakąś mam intuicję, że treść najnowszej publikacji ma wiele wspólnego z tym długim milczeniem autorki „Bzyka Brzęka”…

Bardzo mnie zaskakuje „Jeleń”. To trudna, smutna opowieść z pocieszającym zakończeniem. Oto Pan Jeleń, który ma wszystko: przytulne mieszkanko, samochód i pracę. Nic więcej mu do szczęścia nie potrzeba, dlatego rzadko wychodzi, nie ma znajomych i generalnie można by rzec, że jest nieco autystyczny (przypomina Sheldona z „Teorii Wielkiego Podrywu” – tu puszczam oko do miłośników seriali). Smutne, prawda? Życie się bohaterowi wymyka spod kontroli, kiedy okazuje się, że pod blokiem miejsce parkowania jest zajęte. Zajęte są też parkingi w całym mieście. Więc Pan Jeleń jedzie, jedzie i jedzie…

Zaczęło mu się od tego kręcić w głowie. Nic nie rozumiał. Przecież chciał tylko wrócić do siebie. Dlaczego więc coraz bardziej się od siebie oddalał? 

Uwaga spoiler! Zdradzam zakończenie. W końcu Pan Jeleń trafia do lasu. Tam, gdzie jego miejsce.


Zatem co mnie tak zaskakuje w „Jeleniu”? Smutek, na który autorka pozwala. Nie znam innej książki tej autorki, w której byłoby tyle trudu, cierpienia, zmagań, zapętleń, rozpaczy. Wszystko podkreślone ciemną kolorystyką ilustracji Grażyny Rigall. Jędrzejewska-Wróbel raczej przyzwyczaiła mnie do żarcików, lekkości, uciechy, drobnych głupotek, prostych odruchów. Jej bohaterowie zawsze byli niepoważni (Bzyk Brzęk), dziecięco naiwni (Florka), odrobinę szaleni (Aurelka). Świat skrzył się od humoru, nawet jeśli temat był poważny (Kamienica). Tym razem nie. Autorka nie udaje, że się da od boleści życia uciec, komentując żartobliwie. Pan Jeleń niby żyje zadowolony z tego, co ma, ale kiedy na niego patrzymy – jest nam go ogromnie żal, bo widzimy, ile mu umyka.

Zaskakuje mnie Wydawnictwa Bajka. Mają kilka książek o trudnych emocjach i doświadczeniach, jak przecież seria o Zielonym i Nikim, czy „Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo” albo „Bajka o Wojnie”. „Jeleń” mimo wszystko wydaje mi się na ich tle wyjątkowy. Czy dzieci potrzebują tej książki? Czy potrzebują czytać o depresji, o zagubieniu człowieka we współczesnym świecie? Myślę, że to są pytania, które zastanawiają Bajkę. I „Jeleń” stanowi odpowiedź.


Chcę jeszcze dodać, że „Jeleń” jest jedną z tych książek, które równie dużo wniosą w życie dzieci, co ich rodziców. To wyjątkowo nasycona w sensy historia, którą można czytać na różnych poziomach zaawansowania czytelniczego.

 Ilustracje: Grażyna Rigall
Oprawa twarda
Stron: 36
ISBN 978-83-65479-33-4
Wydawnictwo: Bajka

Komentarze